Bartek Sabela: Może morze wróci

Stoisz przed półką z książkami podróżniczymi i zastanawiasz się, którą wybrać. Teoretycznie książki nie ocenia się po okładce, ale praktycznie to ona daje jakiś punkt zaczepienia i pomaga podjąć decyzję. Sięgasz po kolejne egzemplarze. Na okładkach kolorowe zdjęcia, bajecznie rysowane mapki, fantazyjne etniczne wzorki. Tak, jeśli szukasz przygód i podróżniczego awanturnictwa, pewnie wybierzesz jedną z tych książek. W końcu jednak trafiasz na okładkę nudną, szarawą, bez zdjęć. Zastanawiasz się, czy treść książki Bartka Sabeli Może morze wróci jest taka sama, jak jej okładka…

Bartek Sabela: Może morze wróci
Powiem tak. Jeżeli szukasz zapierających dech w piersiach fotografii krajobrazów i opowieści o mrożących krew w żyłach przygodach w podróży – to niekoniecznie sięgaj po tę książkę. Tego tutaj nie znajdziesz. Chociaż jak uświadomisz sobie, co stało się na przestrzeni ostatnich lat z Jeziorem Aralskim, to będziesz zszokowany. Jednak nie jest to ten oczywisty sposób mrożenia krwi w żyłach.

Może morze wróci jest książką… nie chcę pisać, że nudną, bo to nie jest dobre słowo. Opowieść w niej snuta jest interesująca i przerażająca jednocześnie. Co człowiek, w imię jakiegoś widzimisię, potrafi zrobić z naturą, a także życiem innych ludzi. Mamy możliwości techniczne zmieniać świat dowolnie, jak nam się podoba. Ale czy mamy do tego prawo? Bartek nie daje odpowiedzi, on tylko pokazuje skutki ludzkich decyzji i otwiera nam oczy. Niemniej jednak robi to w sposób dość nużący. To chyba jest dobre słowo.

Książka nie jest lekką do łyknięcia przygodówką. Ona porusza temat mało popularny – no bo kto słyszał ostatnio cokolwiek o Aralu, kto się interesował katastrofą ekologiczną spowodowaną przez człowieka? I trudny. Zabiera nas tam, gdzie mało kto ma ochotę się zabrać. I dlatego, moim zdaniem, jest wartościowa. Znajdziemy w niej mnóstwo danych, faktów, cytatów – widać, że autor naprawdę się napracował zbierając materiał o jeziorze Aralskim i o ludziach żyjących w jego okolicach.

Bo ta książka traktuje nie tylko o samym Aralu. Mamy tu też mnóstwo ciekawych spostrzeżeń i opisów kultury narodów zamieszkujących te okolice. Jest spora dawka historii. Jest zaglądanie za przygotowaną dla turystów kurtynę, oddzielającą to co piękne i historyczne od tego, co brzydkie i teraźniejsze. Jest dużo autentyzmu. I chociaż nie ma nagłych zwrotów akcji ani wariactw na szlaku – to ciężko momentami odłożyć Może morze wróci na bok.

Nie brakuje tu fotografii. Są one takie, jak cała książka – nieco przygnębiające, przygaszone, smutne. Ale dobre. To znaczy dobrze ilustrują tekst. Podobają mi się. Podobnie jak rysunki Bartka.

A zatem stoisz przed ta półką z książkami i obracasz w ręku Może morze wróci. Jeśli tylko jesteś gotowy na dużą dawkę wiedzy, trudny lecz interesujący temat i niełatwe pytania – nawet się nie wahaj! Bierz książkę i czytaj! Polecam!

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

5 komentarzy

  1. Karolina pisze:

    Szkoda, że książki tego typu rzadko są dostępne w bibliotekach. Ostatnio znowu wyszłam nieco zła z biblioteki, ponieważ tych podróżniczych pozycji jest bardzo mało, jedynie Cejrowski, Pawlikowska itd. A jest przecież tyle innych, dobrych książek.

    • Ewa pisze:

      Nie zaglądam zbyt często do biblioteki, ale rzeczywiście szkoda, jeśli jest tak jak mówisz. Warto, by w bibliotekach znalazły się wartościowe książki! No ale nazwisko Sabela nie jest tak znane jak Cejrowski…

  2. Amo-Italia pisze:

    Brzmi interesująco

  3. IzuWi pisze:

    Dla mnie jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam! Polecam gorąco :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!