Co kryje się pod słoweńską ziemią?

Płaskowyż Kras. Pod tą nazwą znany jest region rozciągający się w zachodniej części Słowenii, aż po Włochy. To od niej pochodzi używane w geologii określenie kras, definiowane jako proces rozpuszczania skał przez wodę. Tą samą nazwą określa się też formy na powierzchni Ziemi powstałe w wyniku tego procesu, a także obszar, na jakim występują. Oczywiste jest, że skoro słoweński płaskowyż stał się tak dużą inspiracją, musi być wyjątkowy. I rzeczywiście, nawet nasz przewodnik Sanjin żartuje, że podziemny świat w Słowenii jest tak duży, że aż dziw bierze, dlaczego nie potrzeba paszportu, by do niego wejść!

Kras

O wpół do drugiej ląduję w Lublanie. Wynajmuję samochód, odbieram Evi z dworca i jedziemy na południowy zachód, do pierwszej z trzech jaskiń, które mamy zamiar odwiedzić w czasie naszego tygodniowego pobytu w Słowenii. Naszym celem jest Križna Jama, która do planu zwiedzania wpadła w ostatniej chwili, kiedy ktoś nam ją polecił. Z tego względu nie mamy niestety zbyt wiele czasu, by ją zwiedzić, więc decydujemy się na krótką, zaledwie godzinną wizytę. Dodatkowo nie ma szans, byśmy wyrobiły się na piętnastą, kiedy do jaskini wchodzi grupa, więc musimy skorzystać z możliwości trochę droższego zwiedzania indywidualnego z przewodnikiem. Dostajemy kalosze, mocne latarki i wchodzimy do pieczary.

Križna Jama

Križna Jama to system jaskiń o długości ponad osiem kilometrów. Na jej obszarze znajdują się dwadzieścia dwa jeziora, po których można pływać pontonami. Jednakże w trosce o podziemne środowisko, ruch turystyczny jest tutaj dość ograniczony. Siedmiogodzinne zwiedzanie dostępne jest tylko dla stu grotołazów rocznie. Czterogodzinną trasę może zrobić tylko tysiąc osób. Najwięcej ludzi wybiera godzinny spacer, taki jak my. Mimo to można poczuć się trochę jak odkrywca, gdyż w przeciwieństwie do innych jaskiń będących popularnymi atrakcjami turystycznymi, w Križnej Jamie nie ma sztucznych chodników, barierek ani przede wszystkim oświetlenia. Kiedy stojąc w głębi pieczary, gasimy latarki, otacza nas nieprzenikniona ciemność. Nie dociera tu żaden foton!

Križna Jama

Oprowadzający nas po jaskini Ivan opowiada nam, że obecnie żyje tu czterdzieści pięć gatunków zwierząt. Jest to jeden z najważniejszych podziemnych ekosystemów. Ciekawa jest też przeszłość jamy. Kilkadziesiąt tysięcy lat temu była ona schronieniem dla niedźwiedzi jaskiniowych, chowających się tutaj, by przetrwać zimy, w czasie których nie miały możliwości znalezienia wystarczającej ilości pożywienia. Wchodziły one sześćset metrów w głąb ziemi, by udać się na sen zimowy. Pierwsze kości tych zwierząt odkryto w 1847 roku i od tamtej pory znaleziono ich ponad dwa tysiące. Dwa szkielety niedźwiedzi wysłano wówczas do wiedeńskiego muzeum. Ivan pokazuje nam dwie doskonale zachowane czaszki oraz zachowane pod warstwą nacieków inne pozostałości.

Križna Jama

Idziemy powoli, oświetlając sobie drogę latarkami i uważając, by się nie potknąć ani nie pośliznąć. Pierwsza część jaskini jest sucha, ale po jakimś czasie słyszymy szum wody. To podziemna rzeka, która wpada do ponoru – dziury, za którą znika naszym oczom. Zasilana jest ona dwoma strumieniami, a woda niesie ze sobą bardzo dużo składników mineralnych, które odkładają się na dnie, tworząc formację, którą nasz przewodnik nazywa kamiennym naciekiem. Rzeczka jest niewielka i trudno mi wyobrazić sobie, że co jakiś czas, na przykład po ulewnych deszczach, jej poziom bardzo się podnosi. Dawniej zdarzało się, iż zalewała ona całą pieczarę, w której jesteśmy.

Križna Jama

Gdy dochodzimy do pierwszego jeziorka, Ivan zaprasza nas na wielki, żółty ponton i obwozi po okolicy. Niedawno sporo padało, więc niestety woda jest dość mętna. W tym momencie trochę żałuję, że mamy tak mało czasu, bo czuję, że dłuższa trasa oznaczałaby przygodę podobną do tej z jaskini Krasnogórskiej na Słowacji. My jednak musimy zaraz wracać. Nad jeziorkiem Ivan pokazuje nam jeszcze malutkiego, dwucentymetrowej długości krocionoga-albinosa. Zatrzymujemy się na chwilę przy dawnym wejściu do pieczary, w którym chowały się niedźwiedzie – zablokował je rosnący stalagmit, a zwierzęta musiały znaleźć sobie inny tunel. Oglądamy też napisy na ścianach jaskini, wiele z nich powstało dziesiątki lat temu, kiedy nie przywiązywano jeszcze dużej wagi do ochrony jaskiniowego środowiska. A potem wychodzimy na powierzchnię, oddajemy kalosze i latarki. Pierwsza słoweńska jaskinia za nami!

Križna Jama

Kilka dni później wysiadamy z busa na wielkim parkingu. Przechodzimy obok hotelu, restauracji i sklepów z pamiątkami, by dotrzeć do wejścia, przed którym powoli gromadzi się tłum turystów. Na moją uwagę o dużej ilości zwiedzających nasza przewodniczka Saša odpowiada, że to jeszcze nic. W szczycie sezonu na wielkim parkingu nie da się wcisnąć nawet szpilki, a jaskinię Postojną zwiedza nawet siedem tysięcy osób dziennie. Dziennie! W ciągu roku przyjeżdża tu w sumie około miliona turystów. Postojna to najsłynniejsza chyba słoweńska jaskinia, a wraz z potężną infrastrukturą, która tutaj powstała, przypomina mi w pewien sposób jaskiniowy lunapark. I jak na wesołe miasteczko przystało, zabawę zaczynamy od przejażdżki rollercoasterem, a dopiero potem zwiedzamy jaskinię.

Jaskinia Postojna

Mierząca dwadzieścia cztery kilometry długości Postojna to druga najdłuższa jaskinia w Słowenii, dłuższym systemem może pochwalić się tylko Migovec. W czasie turystycznego zwiedzania nie ogląda się oczywiście całej groty, ale i tak spora jej część udostępniona została dla odwiedzających. By pokazać jak najwięcej, pierwsze trzy kilometry w głąb jaskini pokonuje się w turystycznych wagonikach. Ten podziemny pociąg jeździ od 1872 roku, czyli ponad sto czterdzieści lat. Początkowo wagoniki pchali sami przewodnicy, później zamontowano napęd gazowy, a w 1945 roku Postojną zelektryfikowano. Co ciekawe, stało się to wcześniej, niż elektryczność trafiła do Lublany!

Jaskinia Postojna

Choć bycie jednym z dziesiątek turystów w grupie trochę psuje doświadczenie, to jednego Postojnej nie można odmówić – jaskinia naprawdę robi wrażenie. Zachwyca formacjami skalnymi, potężnymi stalaktytami i stalagmitami, imponuje rozmiarami, przestrzenią. Aż trudno uwierzyć, jak wielką pracę w ciągu milionów lat musiała wykonywać rzeka Pivka, która wydrążyła te monstrualne tunele. Początkowo trzymam się blisko lokalnego przewodnika, jednak później zostaję w tyle za grupą, by trochę spokojniej podziwiać te naturalne, podziemne dzieła sztuki. Postojna jest oszałamiająca. To największa jaskinia, w jakiej dotychczas byłam.

Jaskinia Postojna

Pod koniec zwiedzania mam okazję zobaczyć żyjącego w tutejszych grotach odmieńca jaskiniowego, nazywanego w Słowenii ludzką rybą. Słysząc to określenie, wyobrażam sobie wielgachną, człekokształtną rybę. Jakie jest moje zaskoczenie, gdy okazuje się, że odmieniec to nie ryba, a płaz, w dodatku malutki. Jego ciało ma długość około dwudziestu centymetrów, a skora jasny, delikatny bezowy kolor. Przed epoką lodowcową odmieniec był zwykłą salamandrą, która z nastaniem mrozów zeszła pod ziemię, i której nikt nie powiedział, że zlodowacenie już się skończyło. Przez tysiące lat zwierzątko to przyzwyczaiło się do życia w jaskiniach i chyba nie ma ochoty już wychodzić. Ze względu na bezpieczeństwo odmieńców nie wolno ich fotografować, ale przedstawiciele Postojnej udostępniają mi do wykorzystania zdjęcie płaza.

Jaskinia Postojna

Ostatnie w kolejce są jaskinie Szkocjańskie. Mówi się, że między nimi a Postojną jest wielka konkurencja – tę drugą odwiedza więcej turystów, ale to te pierwsze wpisane są na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Do Szkocjańskich przyjeżdża dziesięć razy mniej turystów, niż do Postojnej i choć opinie tych, którzy tu byli, przekonują, że warto je odwiedzić, to gdy rozpoczynamy wędrówkę przez grotę, nie jestem specjalnie zachwycona. Owszem, przewodnik pokazuje nam piękne formacje naciekowe, ale moim zdaniem nie są one aż tak imponujące, jak te w Postojnej. Kiedy docieramy do jakiegoś wąskiego przejścia, mówię do Evi, że nie rozumiem tych wszystkich zachwytów nad Szkocjańskimi. Dwie minuty później, gdy wychodzimy z przejścia, muszę wszystko odszczekać. Moim oczom ukazuje się taki widok, że głowa mała!

Jaskinie Szkocjańskie, źródło: Archives PŠJ, fot.: Borut Lozej

Kojarzycie tę scenę z Władcy Pierścieni, gdy bohaterowie znajdują się w Morii, podziemnym krasnoludzkim mieście, ścigani przez Balroga? Drużyna biegnie przez przerzucony nad otchłanią most Khazad-dûm, a Gandalf zatrzymuje demona słowami: – nie przejdziesz! To właśnie widzę, gdy wychodzę z wąskiego przejścia. Ogromną przestrzeń, podziemny kanion, po dnie którego płynie woda, a nad nią przerzucony wąski most. Wrażenie potęguje delikatne, działające na wyobraźnię oświetlenie i huk przetaczającej się u naszych stóp wody. Po plecach przechodzi mi dreszcz!

Ponieważ w Szkocjańskich obowiązuje całkowity zakaz fotografowania, tutaj również korzystam z oficjalnych zdjęć jaskini z Archives PŠJ, autorstwa Boruta Lozeja. Uprzedzam jednak lojalnie, że zdjęcia, choć piękne, nie oddają tego wrażenia, jakie ma się, wchodząc do wysokiej na ponad sto metrów pieczary!

Jaskinie Szkocjańskie, źródło: Archives PŠJ, fot.: Borut Lozej

Za początek turystyki w Szkocjańskich uznaje się rok 1819, kiedy założono księgę gości. Przewodnik pokazuje nam ślady po dawnej ścieżce dla zwiedzających, zniszczonej podczas zalania groty. Ze względu na fakt, że otwór, przez który rzeka Reka (czyli, jeśli przetłumaczyć nazwę – rzeka Rzeka) wpływa z jaskini do podziemnego tunelu, jest bardzo wąski, w przypadku dużych opadów także i tutaj poziom wody znacznie się podnosi. Oglądamy też pozostałości dawnych dróg via ferrata, wytyczonych przez grotołazów – wąskich, ręcznie wyrzeźbionych w ścianach podziemnego kaniony schodków i przytwierdzonych do nich łańcuchów. Jaką odwagą musieli wykazywać się ci, którzy te szlaki przygotowywali!

Jaskinie Szkocjańskie

Podziemny kanion prowadzi nas do wyjścia. To tędy bystra rzeka, która bardziej przypomina sporawy strumień, wpływa do groty. Na zewnątrz świeci słońce, a zieleń młodych listków na drzewach kontrastuje z nagimi ścianami wewnątrz jaskini. Trasa prowadzi kawałek nad malowniczą rzeką i kończy się przy dolnej stacji kolejki, którą można wjechać na górę, do parkingu. Po wyjściu z wagonika idziemy jeszcze na punkt widokowy, skąd widać kanion, z którego przed chwilą wyszliśmy. Widok jest niesamowity!

Rzeka Reka

Kilka osób pyta mnie, która jaskinia podobała mi się najbardziej. Ciesze się, że odwiedzam je właśnie w tej, a nie innej kolejności, bo dzięki temu każda mnie zachwyca. Ciężko je też porównywać – doświadczenie z dzikiej, nieoświetlonej Križnej jest zupełnie inne od pięknie wyeksponowanej Postojnej, a jeszcze innej od pobudzających wyobraźnię Szkocjańskich. Gdybym miała się jednak zdecydować na jedną, to wybrałabym Szkocjańskie. Czegoś tak wspaniałego nie widziałam dotychczas w żadnej innej jaskini!

Na zwiedzanie jaskini Postojnej wybrałam się w ramach wycieczki Jaskinia Postojna i Zamek Predjama, a jaskinie Szkocjańskie odwiedziłam z wycieczką Tajemnice Krasu i Wybrzeża. Obie organizowane są przez agencję Roundabout, która ma w swojej ofercie także inne wycieczki po Słowenii. Są one prowadzone w małych grupach przez doświadczonych przewodników. Zdecydowanie warto rozważyć skorzystanie z ich oferty!

Jeśli wybieracie się do Słowenii, zajrzyjcie też do wpisu, gdzie zebrane są ważne i przydatne informacje praktyczne, między innymi o tym, jak poruszać się po Lublanie, jak i co zwiedzić w Słowenii i jakie są koszty wyjazdu.

Lubicie zwiedzać jaskinie? Która z dotychczas odwiedzonych grot zrobiła na Was największe wrażenie?

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

49 komentarzy

  1. Skocjańskie najlepsze! <3

  2. Dokładnie to samo skojarzenie z Morią miałam! Ciary!:)

  3. Adam Kutny pisze:

    Skocjańskich nie da się opisać…

  4. Uwielbiam słoweńskie jaskinie!

  5. pamiętam, jak na Słowacji mówiłaś, że kochasz jaskinie. Różnimy się tutaj, ale nie mam wątpliwości, że Słowenia musi być dla Ciebie rajem

  6. Słowenia jest przepiękna i ciągle czymś.zaskakuje. co.kilometr to.jakaś.niespodzianka

  7. Ciekawe czy mozna sie w nich wspinac….hmmmmm

  8. Tylko parę razy byłam w jaskiniach, ale zawsze robiły na mnie mega wrażenie. Te słoweńskie prezentują się naprawdę super!

  9. Iza pisze:

    Chyba czas jeszcze Skocjanskie zobaczyć :) Do Słowenii zawsze chętnie wracam więc jest kolejny powód:)

  10. Olka pisze:

    Co by nie mówić, jaskinie robią wrażenie. Na pewno znajdą się na mojej liście miejsc do zobaczenia, gdy w końcu uda się wybrać do Słowenii.

  11. Ewelina pisze:

    Piękna relacja z jaskini. Szczególnie ciekawe są gatunki, które pod wpływem zmiany otoczenia dostosowały się fizycznie.
    Pozdrawiam

  12. MAGDA pisze:

    Ooo zabójcze zdjęcia! Działają na wyobraźnię. A opis, no cóż zostaję tylko pakować się i eksploatować jaskinie. Gratuluję

  13. Oryginalny wpis :-) żadna ze mnie fanka jaskiń, ale i tak fajnie było się dowiedzieć czegoś ciekawego.
    Pozdrawiam!

  14. Natalia pisze:

    No to mam kolejne miejsce na liście “do odwiedzenia” ;)

  15. Barbara pisze:

    w czechach też są piękne jaskinie krasowe, nie tak daleko od kudowy zdrój, można zobaczyć ,,rzeźbę” czarownicy czy przepłynąć się łódką po jaskiniowej rzece :) a w kudowie też jest co zwiedzać, byłam tam dwa lata temu i miło wspominam wypad :)

  16. Ewa, niesamowite! Czułam się jakby mnie przeniesiono do innego świata! Małe jest moje doświadczenie w eksploracji jaskiń, ale pamiętam poczucie pustki i ogromu jednocześnie kiedy byłam w Brazylii w Chapada Diamantina. Nijak ma się to do krasowych cudów w Słowenii, ale na mnie zrobiło ogromne wrażenie. Dzięki za inspirację! K.

  17. Olka pisze:

    Notabene stalagmity z Postojnej można zobaczyć w parku w Opatiji w Chorwacji.

  18. Kasia pisze:

    Wow! Pięknie tam. Niesamowite miejsce. Uwielbiam jaskinie, więc już wiem jaką teraz bym zobaczyła.

  19. Magda Zbieraj pisze:

    Wow! Przepiękna jaskinia. Ostatnio w temacie jaskiń natrafiłam na Hang Son Doong w Wietnamie, to jest dopiero WOW. No, ale trzeba przyznać, że ta którą tutaj opisałaś też jest niczego sobie.

  20. Anita pisze:

    Nie przepadam za jaskiniami. Przerażają mnie :-) Nigdy nie mogłam dopatrzeć się w nich żadnego piękna, bo tak mnie paraliżowało. Dlatego wolę je oglądać na zdjęciach i to takich zdjęciach! ?

  21. Marcin pisze:

    Wow, niesamowite widoki! Widziałem ostatnio jakiś filmik z nowo odkrytą jaskinią i zrobiła na mnie mega wrażenie, potem wszedłem na Twój post i wow, naprawdę, kosmos! Zupełnie przekonuje mnie to do pojechania tam!

  22. Słowenia – uwielbiam!
    Szkocjanskie zdecydowanie najbardziej wryły mi się w pamięć.
    My w tym roku na odmianę Serbia i tamtejszy podziemny świat (i nie tylko).

  23. Ależ majestatycznie wyglądają te jaskinie! Marzy mi się Słowenia, choć nie myślałąm dotychczas o jej jaskiniach ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!