Garść informacji praktycznych o kanadyjskich Górach Skalistych i Vancouver

Prawie miesiąc spędzony w Kanadzie, z punktem startowym w Vancouver, uświadamia mi, jak wiele do zaoferowania podróżnikowi ma ten ogromny kraj. Poznaję zaledwie mały wycinek północnej sąsiadki Stanów Zjednoczonych, co pobudza mój apetyt na wiele więcej. I pewnie w ciągu miesiąca można byłoby zobaczyć i zwiedzić więcej, ale ostatnio coraz bardziej podoba mi się wolny (zarówno w sensie tempa, jak i niezależności) styl podróżowania, kiedy mogę zanurzyć się w atmosferze odwiedzanego miejsca nieco głębiej. Poza Vancouver nie odwiedzamy żadnego większego miasta, skupiamy się na dzikiej przyrodzie Gór Skalistych, codziennie doświadczając nowych zachwytów!

Vancouver leży na zachodnim wybrzeżu Kanady, nad Oceanem Spokojnym, w prowincji Kolumbia Brytyjska. Z kolei Góry Skaliste rozciągają się od granicy ze Stanami Zjednoczonymi na terenie dwóch sąsiadujących ze sobą prowincji – Kolumbia Brytyjska i Alberta. Choć na mapie może wydawać się to małą odległością, w rzeczywistości z Vancouver w Góry Skaliste jest mniej więcej osiemset kilometrów! Na terenie gór znajduje się aż pięć parków narodowych, z czego cztery – Banff, Jasper, Yoho i Kootenay – leżą tuż obok siebie. Piąty park, Waterton, zlokalizowany jest nad jeziorem o tej samej nazwie. Pierwsze cztery parki narodowe, a także trzy parki prowincji Kolumbia Brytyjska leżące na terenie Gór Skalistych, zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 1984 roku ze względu na unikatowy górski krajobraz. Jeśli więc chcielibyście wybrać się w kanadyjskie góry – łapcie solidną porcję rad i wskazówek, jak to wszystko zorganizować i na co zwrócić uwagę!

Góry Skaliste praktycznie

Kiedy jechać w Góry Skaliste i do Vancouver

Vancouver można odwiedzać przez cały rok. Dzieki położeniu na wybrzeżu miasto ma dość łagodny klimat, więc zimy nie są tu mroźne, a lata nie bywają szczególnie upalne i męczące. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że szczególnie zimą może sporo padać – i to raczej deszczu, a nie śniegu. Ogólnie należy przygotować się na deszczową pogodę, z której znane jest to miasto.

Jeśli chodzi o sezon w Górach Skalistych to trwa on latem, od maja do września. Wówczas otwarte jest większość szlaków, działają prawie wszystkie kempingi (niektóre zamykają się już na początku września, nieliczne pozostają otwarte do października) i hostele. W tym okresie panują najdogodniejsze warunki do wędrówek górskich. Na koniec sezonu, we wrześniu, w wielu sklepach z pamiątkami trwają wyprzedaże, łatwiej też o miejsce na kempingu jeśli zaryzykuje się przyjazd bez rezerwacji. Może się natomiast trafić niespodzianka w postaci opadów śniegu.

Zimą można wybrać się w Góry Skaliste na narty, jednak należy się liczyć z tym, że niektóre drogi mogą być zamknięte ze względu na opady śniegu. Hotele i hostele dostępne są raczej w głównych miastach, będących też centrami narciarskimi (na przykład Banff, Lake Louise, Jasper).

Formalności wjazdowe do Kanady

Aby dostać się do Kanady w celach turystycznych, nie jest potrzebna żadna wiza i nie ma tu znaczenia, czy posiadany paszport jest biometryczny, czy nie. Ostateczną decyzję o wpuszczeniu na teren kraju podejmuje urzędnik imigracyjny na lotnisku czy przejściu granicznym. W ramach ruchu bezwizowego na terenie Kanady można przebywać do sześciu miesięcy.

Przed wyjazdem do Kanady należy zaaplikować o tak zwaną elektroniczną autoryzację podróży eTA (electronic travel authorisation). Z wnioskiem występuje się na oficjalnej stronie rządowej Kanady. Należy przygotować paszport (będą potrzebne dane) i kartę kredytową, gdyż opłata za wydanie eTA wynosi 7 dolarów kanadyjskich. Formularz wypełnia się w języku angielskim lub francuskim, ale na stronie dostępna jest instrukcja w języku polskim. Nie jest on skomplikowany i wypełnia się go dość szybko. Po wypełnieniu, należy uiścić opłatę i czekać na potwierdzenia na adres e-mail, który podało się w formularzu. Z reguły trwa to nie więcej niż dzień. W e-mailu dostaje się numer oraz zapewnienie, że do potwierdzenia mają dostęp zarówno służby imigracyjne, jak i obsługa lotniska i linie lotnicze, na pokładzie których leci się do Kanady, więc teoretycznie nie trzeba drukować tego potwierdzenia.

W praktyce, jak leciałam do Vancouver, to przy oddawaniu bagażu w Warszawie, pani poprosiła mnie o okazanie potwierdzenia, ale wystarczyło pokazać jej e-mail na telefonie. We Frankfurcie, gdzie miałam przesiadkę, podczas wsiadania do samolotu obsługa zapytała tylko, czy posiadam eTA. Po wylądowaniu w Vancouver najpierw trzeba było przejść przez automatyczną odprawę celną – odpowiedzieć na kilka pytań przy jednej z wielu maszynek, pozwolić sobie zrobić zdjęcie – a następnie krótką rozmowę z urzędnikiem imigracyjnym. Urzędniczka pytała mnie o cel podróży, długość pobytu i czy zamierzam podróżować z kimś, czy sama. Nie dostałam żadnej pieczątki potwierdzającej wjazd, podobnie jak przy wyjeździe też nie dostałam stempelka (przy wyjeździe nikt zresztą nie sprawdzał paszportu poza obsługą na stanowisku odprawy).

Czekając na odprawę celną widziałam wiele znaków i plakatów informujących o zakazie wwożenia żywności na teren Kanady, w szczególności mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego, roślin, nasion, sadzonek i tym podobnych. W praktyce należałoby pozbyć się (stoją specjalne kosze) lub zadeklarować wszystko. Nie zadeklarowałam moich kilku torebek dań instant typu Gorący Kubek, bo uznałam, że nie podchodzą one pod żadną z wymienionych kategorii żywności, ale jeśli nie zgłosi się czegoś, co podlega obostrzeniom, w przypadku kontroli można zapłacić karę do 400 dolarów kanadyjskich. Jeśli chodzi o alkohol, to można wwieźć do 1,5 litra wina lub 8,5 litra piwa lub 1,14 litra mocniejszego alkoholu oraz do 200 sztuk papierosów.

Aplikacja eTA

Jak dostać się do Kanady?

Ze względu na położenie na drugiej stronie globu, na innym kontynencie, jedyną rozsądną możliwością dostania się z Polski do Kanady jest droga powietrzna. Bez przesiadek z Warszawy można obecnie polecieć wyłącznie do Toronto liniami Air Canada, jednak miasto to leży dość daleko od Gór Skalistych. Należy się więc liczyć z koniecznością co najmniej jednej przesiadki. Warto rozważyć loty do Calgary, Edmonton lub Vancouver. Ceny biletów zaczynają się mniej więcej od 3000 złotych w dwie strony, chyba że trafi się na jakąś dobrą promocję. Do zachodniej Kanady latają linie Lufthansa (przesiadka we Frankfurcie), KLM (przesiadka w Amsterdamie), Air France (przesiadka w Paryżu), Swiss i Edelweiss (przesiadka w Zurychu) czy Air Canada we współpracy z LOT (przesiadka w Londynie). Z Berlina lata także Icelandair (przesiadka w Reykjaviku).

Ja kupuje bilet w liniach lotniczych Swiss z przesiadką w Zurychu w tamtą stronę, a lot do Vancouver realizowany jest przez Edelweiss. Ze względu na współpracę, mój powrót, choć wykupiony w liniach szwajcarskich, odbywa się Lufthansą przez Frankfurt. Jestem zadowolona z usług wszystkich tych przewoźników. Gorzej mają moi znajomi, którzy wykupują loty w promocji Air France i na kilka dni przed podróżą okazuje się, że ostatni odcinek lotu w praktyce nie istnieje, więc trzeba im przebukować bilety. Następnie ich lot przez Amsterdam ma opóźnienie, dostają zastępczy lot przez Paryż, a jakby tego było mało, linie lotnicze gubią ich bagaż.

Lotnisko w Vancouver

Transport po Vancouver i Górach Skalistych

Po wylądowaniu w Vancouver każdy szuka odpowiedzi na pytanie, jak dostać się z lotniska do centrum miasta. Najprostszym rozwiązaniem jest przejazd szybką, automatyczną (bez kierowcy!) kolejką, której stacja znajduje się tuż przed terminalem. Bilety kupuje się w automacie przed wejściem na peron i kosztują one 7,90 dolara. Co ciekawe, bilet na kolejkę w druga stronę – z miasta do lotniska – kosztuje tylko 3,25 dolara. Drugą opcją jest wzięcie taksówki z poziomu 2 przed terminalem. Koszt dojazdu do centrum Vancouver to 31 dolarów kanadyjskich, a kawałek dalej – do Waterfront – 35 dolarów.

Po mieście najłatwiej poruszać się komunikacją publiczną, na którą składa się szybka kolej miejska, autobusy i trolejbusy, a także tramwaje wodne. Bilet jednorazowy na kolejkę w obrębie pierwszej strefy miasta kosztuje 2,30 dolara i jest ważny przez 90 minut (można się z nim przesiadać, ważny jest też w autobusach). Bilet jednorazowy kupowany w autobusie kosztuje 2,90 dolara i ważny jest na jeden przejazd, niezależnie od strefy. W Vancouver za 5,00 dolarów (depozyt) można zaopatrzyć się w kartę Compass, którą doładowuje się przez internet. Wówczas każde skasowanie (nieważne, czy w autobusie, czy w kolejce) ważne jest przez półtorej godziny i kosztuje 2,30 dolara. Więcej informacji na stronie Compass (w języku angielskim).

Jeśli chodzi o poruszanie się po Górach Skalistych to polecam wynajęcie samochodu, ewentualnie kampera. Jest to chyba najprostsze i najbardziej wygodne rozwiązanie, dające jednocześnie dużą swobodę poruszania się tam, gdzie akurat chce się być (albo gdzie zmuszają warunki pogodowe). Komunikacja autobusowa działa tylko pomiędzy największymi miastami, a autobusy nie jeżdżą zbyt często. Zostaje jeszcze rower, ale biorąc pod uwagę zarówno odległości, jak i fakt, że teren jest górzysty, jest to rozwiązanie dla prawdziwych pasjonatów.

My wypożyczamy auto w Vancouver, korzystając ze strony pośrednika Rentalcars.com. Jest to rozwiązanie dobre, dopóki wszystko idzie bez problemów, bo tego typu pośrednicy oferują naprawdę konkurencyjne ceny. Za naszą pięcioosobową toyotę Rav4 płacimy 3660 złotych na dwadzieścia trzy dni. Problem zaczyna się robić, kiedy na przykład ze względu na opóźnienie samolotu, samochód można odebrać dopiero następnego dnia. Żeby firma wynajmująca nie anulowała rezerwacji, trzeba ją o tym zawiadomić, jednakże tutaj ani Rentalcars.com, ani Hertz (skąd docelowo bierzemy nasze auto) nie są zbyt pomocni i nie mogą zapewnić, że auto poczeka do następnego dnia. Na szczęście wszystko kończy się dobrze, a samochód odbieramy dzień później, niż przewidywała rezerwacja. Decydujemy się też na dokupienie pełnego ubezpieczenia, co kosztuje nas dodatkowe 264 dolary kanadyjskie (i przydaje się, kiedy zarysowujemy samochód wyjeżdżając z parkingu).

Jeśli chodzi o koszty paliwa w Kanadzie to oscylują one wokół 1,35-1,50 dolara za litr zwykłej benzyny (plus podatek). Należy jednak zwrócić uwagę na to, że standardowa benzyna w Kanadzie ma tylko 87 oktanów. Paliwo 89-oktanowe jest droższe, a najlepsze, 91-oktanowe, oczywiście najdroższe. Przez cały wyjazd wydajemy na benzynę 489 dolarów kanadyjskich, przejeżdżając prawie 4500 kilometrów. Parkingi płatne spotykamy tylko w centrum Vancouver, w parkach prowincjonalnych i narodowych na początku szlaków zawsze można parkować bezpłatnie, podobnie jak w miastach Banff czy Jasper.

Do wypożyczenia samochodu i jazdy po Kanadzie wystarczy polskie prawo jazdy. Po tutejszych drogach jeździ się bez trudu i są one w dobrym stanie, choć ciekawostką jest fakt, że Autostrada Transkanadyjska numer 1 nie na całej długości jest autostradą, to znaczy czasem ma po jednym pasie ruchu w każdą stronę. Często trafiają się roboty drogowe, należy być też przygotowanym na ewentualność zamykania dróg (z powodu remontów, zaśnieżenia lub wypadków – nawet na dwa dni). Przejazdy drogami publicznymi są bezpłatne. Stan dróg można sprawdzić na oficjalnych stronach prowincji: Kolumbia Brytyjska i Alberta lub, w przypadku Alberty, Stowarzyszenia Motorowego Alberty, choć to ostatnie źródło, moim zdaniem, nie jest do końca wiarygodne, gdyż pokazało nam, że droga z Lake Louise do Jasper jest zasypana, podczas gdy na całej długości mieliśmy czarny asfalt.

Na trasie w Parku Narodowym Kootenay

Noclegi – gdzie spać w Górach Skalistych i Vancouver

Znalezienie niedrogiego noclegu w Vancouver może być pewnym wyzwaniem, dlatego warto rozejrzeć się z wyprzedzeniem. Najniższe ceny są za łóżka w wieloosobowych pokojach w hostelach – tutaj można znaleźć coś już za około 30-40 dolarów za osobę. Prywatne pokoje będą droższe. Kliknij tutaj, by sprawdzić oferty! Ja w Vancouver zatrzymałam się u znajomych, ale moi towarzysze podróży nocowali w The Cambie Hostel Gastown (noc w pokoju wieloosobowym koedukacyjnym kosztuje od 90 złotych) i niestety narzekali na ogromny hałas z sąsiedniego baru, za to plusem hostelu jest jego lokalizacja. Sprawdzili też hostel HI Vancouver Jericho Beach, ale też podobno nie był wyjątkowy, w dodatku czynny jest tylko pomiędzy majem a wrześniem. Alternatywnym rozwiązaniem jest Airbnb, które w Vancouver działa dość dobrze. Jeśli jeszcze nie masz konta, to kliknij tutaj, by skorzystać ze zniżki 23 euro na pierwszą podróż.

Nasz plan zakładał nocowanie na kempingach przez cały wyjazd, ale z początku nie było to możliwe, gdyż w zgubionym bagażu Kacpra był namiot. Po wyjechaniu z Vancouver postanowiliśmy ruszyć w kierunku jezior Joffre, gdzie znaleźliśmy motel The Hitching Post – za dwie noce w ładnym, dobrze wyposażonym domku (dwie dwuosobowe sypialnie, pokój dzienny z dwiema sofami i aneksem kuchennym, łazienkę) zapłaciliśmy 654 dolary (z podatkiem), więc wyszło nas to prawie 82 dolary za noc za osobę. Dużo, ale i tak na ostatnią chwilę była to najtańsza opcja w okolicy Joffre Lakes.

Kiedy bagaż z namiotem już dotarł, mogliśmy wreszcie skorzystać z kempingów. Poza parkami narodowymi działają prywatne kempingi. Pierwszą noc na drodze w Góry Skaliste postanowiliśmy spędzić w Revelstoke, na kempingu Williamson’s Lake Campground, który okazał się uroczym miejscem położonym nad jeziorem (nasze poletko namiotowe było nad samą wodą), wyposażonym w łazienki z ciepłą wodą, zadaszoną przestrzeń ze stolikami, gdzie można było rozstawić kuchenkę gazową by coś ugotować i zjeść, a także niezłe WiFi w okolicy recepcji. Za poletko dla dwóch osób płaci się tu 30 dolarów, każda dodatkowa osoba (maksymalnie sześć na poletku) to kolejne 5 dolarów (plus podatek), przy czym obowiązuje tez zasada nie więcej niż dwóch namiotów na poletku.

Kempingi w parkach narodowych to trochę inna bajka. Przede wszystkim wybierając się do Kanady, warto już wcześniej obmyślić trasę i zarezerwować miejsce kempingowe wcześniej, bo szczególnie w sezonie można się mocno rozczarować, przyjeżdżając na miejsce i licząc na to, że gdzieś uda się wcisnąć namiot. Nieliczne kempingi działają na zasadzie kto pierwszy, ten lepszy. Nie mam dużego doświadczenia w korzystaniu z kempingów na świecie, ale w Norwegii działało to tak, że jak było miejsce na polu, to można było się rozstawiać, a namioty stały jeden obok drugiego. W Kanadzie kempingi są bardzo rozległe, często w lesie, z wydzielonymi poletkami, oddalonymi od siebie, tak że każdy ma trochę prywatności. Każde poletko często ma stół i palenisko do rozpalenia ognia (dodatkowo płatne i możliwe tylko wówczas, gdy nie ma zagrożenia pożarowego). Na jednym poletku może nocować maksymalnie sześć osób w nie więcej niż dwóch namiotach (choć jak się ładnie poprosi, to mogą przymknąć oko, my spaliśmy w trzech małych namiotach w Johnston Canyon). wiele kempingów czynne jest tylko w sezonie letnim. Rezerwacji należy dokonywać przez oficjalną stronę internetową Parks Canada, tam tez znajdzie się opisy poszczególnych kempingów, daty otwarcia i ceny. Co ważne, chcąc nocować na kempingach w parkach narodowych, należy mieć opłacony wstęp do tych parków, niezależnie od opłaty za kemping.

My nocowaliśmy w następujących kempingach na terenie Parku Narodowego Banff:

  • Johnston Canyon Campground: nieopodal kanionu o tej samej nazwie, przy bocznej drodze Bow Valley Parkway (równoległej do Autostrady Transkanadyjskiej), 27,40 dolara za poletko za noc. Kemping jest nieogrodzony, wyposażony w sanitariaty (wc, prysznice z ciepłą wodą), nie ma za to kuchni. Nie ma WiFi, jest za to zasięg komórkowy. Teoretycznie trzeba robić rezerwacje, ale w połowie września nie mieliśmy problemu, jak przyjechaliśmy bez rezerwacji.
  • Lake Louise Tent Campground: na uboczu miasteczka Lake Louise, 27,40 dolara za poletko za noc. Kemping jest spory, ale ze względu na rozrzucenie po lesie, nie czuje się tłoku. Są prysznice z ciepłą wodą i zadaszone wiaty ze stołami, gdzie można coś ugotować na własnej kuchence gazowej. Kemping otacza ogrodzenie pod napięciem, mające zapobiegać wchodzeniu niedźwiedzi na jego teren. Nie ma WiFi, jest zasięg komórkowy. Miejsca należy rezerwować, ale nam znowu udaje się dostać poletko bez rezerwacji.

Kemping Lake Louise

Po tych kilku nocach pod namiotem, przychodzi zima (w połowie września) i trochę psuje nam plany. Musimy zamienić kempingi na hotele i hostele. Na terenie Kanady rozpowszechnione są hostele HI Hostels. Nie trzeba być członkiem Hostelling International, by w nich nocować, jednakże członkowie mają przystępniejsze ceny. W niektórych można też umówić się na pracę kilka godzin w zamian za nocleg. Wybrane hostele (najczęściej te w miastach) można rezerwować przez internet, dla innych (z reguły zlokalizowanych w dziczy, tak zwanych wilderness hostels) działa wspólne centrum telefonicznej rezerwacji pod numerem +1 778 328 2220. Rezerwacji trzeba dokonywać na 48 godzin przed noclegiem, potem można już tylko liczyć na szczęście. Nie wszystkie hostele działają przez cały rok.

Nocujemy w kilku hostelach z sieci HI:

  • Castle Mountain Wilderness Hostel: w Parku Narodowym Banff, przy Bow Valley Parkway (równoległa do Autostrady Transkanadyjskiej), cena za łóżko w męskim lub żeńskim pokoju wieloosobowym dla osób nie będących członkami HI to 35,75 dolara. Hostel mieści się w jednym sporym drewnianym domku, w którym wydzielono dwa pokoje (w żeńskim jest dwanaście łóżek), w pełni wyposażoną kuchnię (naczynia, sztućce, garnki, lodówka, kuchenka, mikrofalówka, ekspres do kawy), część wypoczynkową oraz łazienki z wc i prysznicami (jest ciepła woda). Brakuje za to WiFi.
  • Rampart Creek Wilderness Hostel: w Parku Narodowym Banff, przy trasie numer 93, tak zwanej Icefields Parkway, cena za łóżko w koedukacyjnym pokoju wieloosobowym dla osób nie będących członkami HI to 35,75 dolara za noc. Hostel położony jest na uboczu, więc nie słychać hałasu z drogi. Składa się z jednego dużego wspólnego domku z doskonale wyposażoną kuchnią (naczynia, sztućce, garnki, lodówka, kuchenka), częścią jadalną i częścią wypoczynkową, oraz z dwóch domków sypialnych, w każdym z nich są dwa sześcioosobowe pokoje. Jest wc, ale nie ma bieżącej wody ani pryszniców. Dla chętnych – bezpłatna sauna. Nie ma WiFi.
  • Athabasca Falls Wilderness Hostel: w Parku Narodowym Jasper, przy trasie numer 93 (Icefields Parkway), cena za łóżko w koedukacyjnym pokoju wieloosobowym dla nie-członków HI to 35,75 dolara za noc. Położony w bok od głównej drogi, nieopodal rzeki Athabasca hostel składa się z głównego domku z recepcją, w pełni wyposażoną kuchnią (naczynia, sztućce, garnki, lodówka, kuchenka, ekspres do kawy) i częścią jadalno-wypoczynkową. Oprócz tego są trzy domki wieloosobowe (w naszym było czternaście łóżek). Jest wc, ale nie ma bieżącej wody ani pryszniców. Brak też WiFi.
  • Jasper Hostel: przy Whistlers Road, już poza miasteczkiem Jasper, cena za łóżko w koedukacyjnym pokoju wieloosobowym dla nie-członków HI to 47 dolarów. Najmniej przyjemny spośród wszystkich hosteli HI, w jakich przyszło mi nocować. Pokój wspólny jest ogromny (czterdzieści cztery łóżka!), kuchnia, choć w pełni wyposażona, jest dość mała i słabo wentylowana, więc w części jadalno-wypoczynkowej ciągle unosi się dym ze smażonych potraw. Są łazienki z wc i prysznicami z ciepłą wodą. Bezpłatne WiFi działa bardzo słabo.

Poza hostelami sieci HI, w miastach zlokalizowanych w parkach narodowych i tuż poza ich granicami nie brakuje zwykłych hosteli i hoteli. Najlepiej rezerwować pokoje lub łóżka z pewnym wyprzedzeniem, bo na ostatnią chwilę miejsc w tych najtańszych przybytkach może zabraknąć. My mieliśmy tak, gdy złapała nas zima w Banff i zamiast spać na kempingu musieliśmy szybko szukać noclegu w hotelu w mieście. Jeśli nie ma się rezerwacji, zazwyczaj nie powinno być problemu ze znalezieniem pokoju (choć niekoniecznie najtańszego). wiele hoteli i hosteli wywiesza nad wejściem znak informujący o dostępności (vacancy/no vacancy). Ceny noclegów poza granicami parków narodowych są zdecydowanie niższe!

Nasze doświadczenia w tym temacie obejmują:

  • Jasper Downtown Hostel: w miasteczku Jasper, cena to 50 dolarów za łóżko w koedukacyjnym pokoju wieloosobowym. Hostel jest świetny! Dobrze wykorzystana przestrzeń sprawia, że nie wydaje się przepełniony, chociaż pokoi i łóżek jest w nim sporo. Pokoje mają różną wielkość, w niektórych jest osiem, w innych dziesięć łóżek. W niektórych pokojach jest łazienka z prysznicem i ciepłą wodą oraz wc, inne pokoje mają dostęp do wspólnych toalet i pryszniców na korytarzu. Każde łóżko ma zasłonkę gwarantującą prywatność, lampkę nocną i dwa kontakty oraz porty USB. Kuchnia jest spora, doskonale wyposażona (sztućce i naczynia dostaje się własne na recepcji, są kuchenki, lodówki, szafki, mikrofalówka, ekspres do kawy, toster), część wypoczynkowa przy recepcji niestety trochę za mała. Płatna pralka i suszarka. Dobrze działające, bezpłatne WiFi.
  • Best Western Plus Siding 29 Lodge: w mieście Banff, cena to 722 dolary za dwie noce za trzy osoby ze śniadaniem wliczonym w cenę (wychodzi po 120 dolarów za noc za osobę z podatkiem). To najtańsza opcja, jaką znajdujemy w Banff na ostatnią chwilę. Pokój jest duży, ma dwa dwuosobowe łóżka, telewizor, lodówkę, mikrofalówkę, ekspres do kawy, wspólny taras, łazienkę. Na korytarzu znajduje się dystrybutor z gorącą wodą i różne rodzaje herbaty. Śniadanie jest w porządku, typu amerykańskiego (parówki, bekon, jajecznica, tosty, mleko, płatki, dżem, masło orzechowe, owoce, brakuje za to świeżych warzyw). Do dyspozycji gości jest niewielki basen i jacuzzi. Bezpłatne WiFi działa dobrze.
  • Silver Creek Lodge: w mieście Canmore, jedenaście kilometrów na wschód od Banff, cena za dwie noce dla trzech osób to 342 dolary (wychodzi 57 dolarów za osobę za noc). W cenie niewiele wyższej niż hostel w Jasper, mamy tutaj duży pokój z oddzielną sypialnią i dwuosobowym łóżkiem, w pełni wyposażonym aneksem kuchennym (naczynia, sztućce, garnki, kuchenka, mikrofalówka, ekspres do kawy, lodówka, zmywarka) i częścią wypoczynkową z rozkładaną, dwuosobową sofą. Oprócz tego jest łazienka z wanną oraz pralka i suszarka (można z nich korzystać bezpłatnie), a także niewielki taras. WiFi w cenie, działa bardzo dobrze.

Hostel Castle Mountain

Wyżywienie – co zjeść w Kanadzie i ile to kosztuje

Planując nocowanie na kempingach warto zaopatrzyć się w palnik gazowy, a na miejscu kupić gaz. W Kanadzie używa się butli z nakręcanymi palnikami. Koszt butli 450 gramów to około 10-12 dolarów. My przez prawie miesiąc zużyliśmy niecałe dwie butle (ale gotowaliśmy mniej, niż zakładaliśmy, bo w hotelach były dobrze wyposażone kuchnie). Kupowaliśmy trochę ryżu i makaronów, sosy, warzywa, owoce, mleko, jajka, parówki, tuńczyka. Na tego typu zakupy wydaliśmy mniej więcej 300 dolarów na trzy osoby (wychodzi po 100 dolarów na osobę). Ceny produktów spożywczych (bez podatku) w tanim sklepie No Frills w Vancouver kształtowały się następująco:

  • ryż jaśminowy 4 torebki: 3,99 dolara
  • puszka groszku: 0,88 dolara
  • mała puszka tuńczyka: 1,27 dolara
  • puszka fasolki w sosie pomidorowym: 0,97 dolara
  • parówki drobiowe 12 sztuk: 1,97 dolara
  • litr mleka: 2,27 dolara
  • awokado: 1,87 dolara
  • marchewka: 2,14 dolara za kilogram
  • ogórek: 0,97 dolara
  • papryka: 7,65 dolara za kilogram
  • banan: 1,92 dolara za kilogram

Oprócz tego każde z nas przywiozło z Polski dania instant lub liofolizaty – ja miałam kilka Gorących Kubków, a na miejscu kupiłam cztery liofilizaty (ceny w Kanadzie to około 12-17 dolarów za paczkę na dwie porcje), ale muszę przyznać, że jedzenie liofilizowane nie bardzo mi smakuje. Z tych czterech tylko jedno było dla mnie zjadliwe, pozostałe były zdecydowanie zbyt pikantne. Jednakże takie dania przydają się na trasie, kiedy zatrzymujemy się na parkingu i wystarczy tylko zagotować wodę, by mieć coś rozgrzewającego i napełniającego żołądek.

Rzadko zdarzało nam się jeść w knajpkach, po raz pierwszy dopiero w Jasper, kiedy zobaczyliśmy pizzerię Famoso i stwierdziliśmy, że mamy ochotę zrobić sobie przerwę od kempingowego jedzenia. Za pizzę słusznej wielkości płaci się tu około 16-20 dolarów (plus podatek). Wypróbowaliśmy też kanadyjską sieciówkę Tim Horton’s, ale nie zrobiła na nas większego wrażenia, a jedzenie było poniżej przeciętnej nawet jak na fast-foody.

Jeśli chodzi o Vancouver to tutaj wybór knajpek i lokali jest duży. Na Granville Island, w hali targowej, spróbowałam greckiego souvlaki z kurczaka w cenie 12,50 dolara. Restauracje na Gastown są raczej drogie. Taniej można zjeść w dzielnicy imigranckiej, na przykład w okolicach skrzyżowania ulicy Fraser i Wschodniej 49. Alei, gdzie z całego serca polecam rewelacyjną tajską knajpkę Eat Me Thai (przepyszny pad thai za 12,25 dolara plus podatek) lub Samurai Sushi on Fraser (zestaw już za 8,50 dolara plus podatek). Na typowe dla Kanady danie poutine można wybrać się do centrum miasta, do położonej przy ulicy Granville restauracji Smoke’s Poutinerie. Za porcję klasycznej wersji dania zapłaciłam 8,18 dolara (7,79 dolara plus podatek). W okolicy są też inne knajpki serwujące poutine, na przykład Mean Poutine.

Gotowanie na kempingu

Atrakcje – co zobaczyć i zrobić w Górach Skalistych i Vancouver

Największą atrakcją Gór skalistych w Kolumbii Brytyjskiej i Albercie jest oczywiście natura. Wstęp do kanadyjskich parków narodowych jest płatny (tylko młodzież poniżej 17 roku życia ma bezpłatne wstępy do wszystkich parków). Za jeden dzień w parku osoba dorosła płaci 9,80 dolara, dostępne są też jednodniowe bilety grupowe (do siedmiu osób w jednym samochodzie) za 19,60 dolara. Planując co najmniej tygodniowy pobyt bardziej opłaca się kupić tak zwany Discovery Pass, ważny przez rok. Jego cena dla osoby dorosłej to 67,70 dolara, a dla grupy do siedmiu osób podróżującej jednym samochodem – 136,40 dolara. Discovery Pass obejmuje też wstępy do niektórych miejsc historycznych. Bilety grupowe opłacają się, jeśli w grupie są co najmniej trzy osoby, a podróż trwa powyżej tygodnia. Co ważne, bilet grupowy musi być podpisany przez przedstawiciela grupy (dwukrotnie przy wejściu do muzeów sprawdzano nam, czy na bilecie widnieje podpis, ale nie zwracano uwagi, czy należy on rzeczywiście do kogoś z grupy) i nie może zostać odsprzedany. Discovery Pass zawieszamy na lusterku wstecznym, by strażnicy parków mogli zobaczyć, że mamy opłacony wstęp do parków i do kiedy ważny jest nasz bilet.

Jeśli chodzi o szlaki, to w Górach Skalistych nie brakuje tras zarówno bardzo łatwych, wręcz rekreacyjnych, jak i trudniejszych, wymagających, a nawet kilkudniowych. W Parku Narodowym Banff decydujemy się odwiedzić kanion Johnston, jezioro Moraine i leżące niedaleko jeziora Consolation, jezioro Louise, robimy też kilka przystanków przy łączącej Banff i Jasper trasie Icefields Parkway w punktach widokowych na jezioro Peyto czy Bow. W Parku Narodowym Jasper zaglądamy nad jezioro Maligne, spacerujemy do jeziora Moose, wzdłuż kanionu Maligne i w dolinie Valley of Five Lakes. Zaglądamy też nad jeziora Edith, Anette i Pyramid. W Parku Narodowym Yoho zajeżdżamy na chwilę nad jezioro Emerald. Poza tym pokonujemy też leżący już na zachód od Gór Skalistych szlak nad jeziora Joffre.

Wybierając się w góry, należy się dobrze do tego przygotować, nawet jeśli planowany szlak nie jest długi. Chodzi przede wszystkim o wygodne buty, ubranie na cebulkę (trzeba być gotowym na możliwe zmiany pogody – czasem bywa tak, że w jednej chwili świeci słońce, a za moment pada śnieg i zrywa się wiatr), wodę i jakieś przekąski, a także często być przygotowanym na ewentualne spotkanie z niedźwiedziem (o tym za chwilę).

Poza tym w parkach narodowych czekają na nas dodatkowe atrakcje, za większość z nich trzeba płacić osobno:

  • Kajaki na jeziorze Moraine: 110,25 dolara za trzyosobowe kanu, teoretycznie za godzinę, ale obsługa mówi nam, że możemy pływać do woli.
  • Półtoragodzinny rejs na wysepkę Spirit na jeziorze Maligne: 79 dolarów (plus podatek) od osoby w biurze, 72 dolary (plus podatek) od osoby przez stronę internetową operatora łodzi. My próbujemy zarezerwować przez internet, ale nie przechodzi nam płatność żadną kartą, więc kiedy płacimy w biurze, obsługa zgadza się pobrać opłatę ze zniżką internetową. Tutaj dostępne są też kajaki (od 60 dolarów za godzinę i 160 dolarów za dzień), jednakże do wysepki Spirit jest aż 14 kilometrów, więc taka wycieczka polecana jest tylko osobom doświadczonym.
  • Lot helikopterem nad górami w Canmore: ceny od 129 dolarów (plus podatek) za 12 minut do 314 dolarów (plus podatek) za pół godziny lotu nad górami.
  • Narodowy Punkt Historyczny Cave and Basin – miejsce, które dało początek kanadyjskim parkom narodowym: wstęp 3,90 dolara (bezpłatnie dla posiadaczy Discovery Pass).
  • Muzeum Historii Naturalnej w Banff: wstęp 3,90 dolara (bezpłatnie dla posiadaczy Discovery Pass).

Atrakcji turystycznych nie brakuje także w samym Vancouver. Opisałam je w oddzielnym wpisie. Najciekawszą jest Park Capilano. Wstęp to 46,95 dolara, dojazd bezpłatnym autobusem spod Canada Place. Godziny otwarcia zależą od pory roku. Pełną informację o biletach i godzinach wstępu można znaleźć na stronie parku (w języku angielskim). Alternatywą jest bezpłatny most wiszący w kanionie Lynn, do którego dojechać można miejskim autobusem.

Kajaki na jeziorze Moraine

Niedźwiedzie – na co uważać

Wędrując po Górach Skalistych można czasem spotkać niedźwiedzie. Nie zdarza się to zbyt często, łatwiej jest zobaczyć misia na obrzeżach miasta lub przy drodze, ale planując wędrówki, należy wziąć to pod uwagę. Najczęściej spotyka się niedźwiedzie czarne, tak zwane baribale, czasami można jednak trafić też na grizzly. Łatwo je od siebie odróżnić – grizzly są większe i mają charakterystyczny garb na karku. Niedźwiedzie są niebezpiecznymi zwierzętami, ale ludzie najczęściej ich nie interesują.

Najlepiej jest w ogóle niedźwiedzi unikać, one także raczej unikają ludzi. W tym celu, będąc na szlaku, trzeba hałasować. Tak, w Kanadzie po raz pierwszy spotkałam się z sytuacją, kiedy w czasie wędrówek górskich ludzie powinni zachowywać się głośno – chodzi tutaj o głośne rozmowy, klaskanie, podśpiewywanie, a nawet wykorzystanie niedrogich dzwoneczków (koszt jednego to 2,25 dolara), szczególnie, kiedy idzie się w pojedynkę. Ponadto warto sprawdzać stronę internetową Parks Canada, gdyż ze względu na zagrożenie niedźwiedziami (ale też z różnych innych względów), niektóre szlaki bywają czasowo zamknięte, albo wprowadzany jest obowiązek wędrowania w przynajmniej czteroosobowych grupach (jeśli taki nakaz obowiązuje, a ktoś wybierze się na szlak sam, ryzykuje nie tylko swoim bezpieczeństwem ale i możliwością zapłacenia kary). Ponadto, należy iść uważnie, rozglądać się i wypatrywać ewentualnych śladów niedźwiedzia (na przykład zadrapań na drzewach).

Warto też wyposażyć się w gaz pieprzowy na niedźwiedzie (koszt to około 40 dolarów) i mieć go w łatwo dostępnym miejscu (na pewno nie na dnie plecaka). Niektóre hostele wypożyczają gaz za 5 dolarów na dzień. Kupując gaz należy być świadomym, że nie wolno go przewozić samolotem, więc trzeba się go będzie jakoś pozbyć – nie wolno go wyrzucić po prostu do śmieci. Ja swój oddałam znajomym, można tez spytać w hostelu, czy im się nie przyda. Niestety gazu, którego się nie zużyło, nie można zwrócić do sklepu. Decydując się na kupno gazu, warto też dowiedzieć się, jak dokładnie on działa. Ważne, że gazu używa się dopiero, kiedy niedźwiedź nas atakuje i jest tylko kilka metrów od nas.

Gaz pieprzowy to jednak środek ostateczny w przypadku spotkania niedźwiedzia. Najczęściej hałasowanie sprawia, że miś ucieka, zanim zdążymy go zobaczyć. Ale jak należy się zachować, jeśli jednak niedźwiedzia spotkamy? Jeśli nas nie zauważył – po cichu i spokojnie się wycofujemy. Jeśli zwrócił na nas uwagę, przede wszystkim trzeba głośno i zdecydowanie mówić do niego, a będąc w grupie – stanąć razem, by sprawiać wrażenie jednego, dużego zwierzęcia. Nie wykonywać gwałtownych ruchów. Przygotować się na użycie gazu pieprzowego. Z reguły niedźwiedź powinien odwrócić się i uciec. Jeśli jednak tego nie robi, należy powoli i ostrożnie wycofać się, a następnie obejść niedźwiedzia w dużej odległości. Nie wolno biec – takie zachowanie wywoła w niedźwiedziu instynkt pogoni.

Jeśli niedźwiedź zauważy człowieka, w rzadkich przypadkach może spróbować do niego podejść. Jeśli nie jest agresywny, trzeba zachować spokój, mówić do niego. Kiedy niedźwiedź czuje się zagrożony, bo na przykład właśnie żeruje lub chroni młode, może spróbować odstraszyć intruza, jakim jest człowiek. Gdy podejdzie zbyt blisko, należy położyć się bez ruchu na ziemi, na brzuchu, z rozłożonymi nogami i chroniąc rękami kark. To powinno zniechęcić misia do dalszego kontaktu. Gdy niedźwiedź po prostu jest ciekawy, można go trochę postraszyć, krzycząc na niego, a gdy mimo to podejdzie – użyć gazu. Bardzo rzadko można natknąć się na niedźwiedzia (grizzly) żerującego na padlinie, albo samą padlinę. Jeśli niedźwiedź nas nie zauważył albo nie ma go w pobliżu, trzeba jak najszybciej opuścić okolicę i zawiadomić służby parkowe.

Walka z niedźwiedziem jest ostatecznością, ale może być konieczna w bardzo, bardzo rzadkich przypadkach kiedy mimo udawania nieżywego niedźwiedź nie chce zostawić nas w spokoju, jest agresywny i atakuje, uznaje nas za zdobycz. Wówczas należy natychmiast szukać schronienia (wejście na drzewo nie pomaga, niedźwiedzie także się wspinają) albo walczyć za pomocą wszystkiego, co jest dostępne – gazu pieprzowego, gałęzi, kamieni. Trzeba także głośno krzyczeć, by pokazać niedźwiedziowi, że nie będzie się łatwą zdobyczą.

Nocując na kempingach należy bezwzględnie przestrzegać zasad przechowywania żywności. Nie wolno mieć żadnych produktów spożywczych w namiocie, a tym bardziej zostawiać ich na stoliku na zewnątrz, gdyż może to przyciągnąć niedźwiedzie. Wszystko trzeba zamknąć w samochodzie na noc lub jeśli opuszczamy kemping. Śmieci wyrzuca się do odpornych na niedźwiedzie metalowych koszy. Na wielu kempingach dostępne są też metalowe szafki odporne na niedźwiedzie, przydatne tym podróżnikom, którzy nie mają samochodu.

Spotkawszy niedźwiedzia przy drodze, w czasie jazdy samochodem, nie należy z niego wysiadać. Można przyjrzeć się zwierzęciu z bezpiecznej odległości. Podobne zasady tyczą się innych dzikich zwierząt, takich jak łosie czy jelenie. W praktyce często nie są one przestrzegane, co powoduje natychmiastową reakcję strażników parku.

Niedźwiedź czarny

Dodatkowe informacje o Górach Skalistych i Vancouver

Walutą Kanady jest dolar kanadyjski (CAD). Kurs wymiany wynosi 1 CAD = 2,85 PLN, 1 PLN = 0,35 CAD. Wiele cen, jakie widzi się zarówno w sklepach, restauracjach, jak i w internecie, nie jest cenami ostatecznymi – należy do nich jeszcze doliczyć podatek, którego wysokość ustalają poszczególne prowincje. W Kanadzie można oczywiście płacić gotówką, ale nigdzie nie miałam także problemu z płaceniem kartą. Doskonałym rozwiązaniem po raz kolejny okazał się też Revolut, którym (zarówno kartą Visa, jak i Mastercard) mogłam płacić wszędzie bez dodatkowych kosztów typu prowizje bankowe, a pieniądze były przeliczane po kursie międzybankowym. Dzięki aplikacji ma się tez stałą kontrolę nad wydatkami. Jedyny problem pojawił się, gdy próbowałam zapłacić w automacie na stacji benzynowej, jednak ta sama karta została bez problemu zaakceptowana w kasie stacji.

Kanada wydaje się być krajem raczej bezpiecznym. Oczywiście jak wszędzie na świecie, należy zachować zdrowy rozsądek. W miastach mogą trafić się kieszonkowcy, a na niektórych parkingach w Górach Skalistych spotkać można ostrzeżenia przed złodziejami. Nam na koniec wyjazdu trafia się niemiła sytuacja, kiedy Paulina traci portfel w Starbucksie w Vancouver – prawdopodobnie wypadł jej z kieszeni, a znalazca postanowił go nie oddawać. Policja spisała raport, ale szans na odzyskanie portfela nie było.

Koszty leczenia w Kanadzie mogą okazać się bardzo wysokie, należy więc zadbać o odpowiednie ubezpieczenie. Najczęściej nie jest ono potrzebne, ale przypadki chodzą po ludziach. Ja i moi towarzysze decydujemy się na ubezpieczenie podróżne AXA. Za dwadzieścia osiem dni płacę 340 złotych, a ubezpieczenie ma obejmować, poza kosztami leczenia i następstwami nieszczęśliwych wypadków, także takie rzeczy jak opóźnienie lotu, odwołanie noclegu czy kradzieże. Oczywiście nie doczytuję warunków i okazuje się, że zła pogoda uniemożliwiająca dojazd do Jasper nie daje podstawy do wypłaty odszkodowania, podobnie jak kradzież portfela (bo nie było rabunku) czy opóźnienie lotu (bo lot zaczynał się w Polsce). Dlatego wybierając ubezpieczenie, trzeba zwrócić uwagę na wszelkie obostrzenia.

Kanada jest krajem dwujęzyczny, używa się tu zarówno języka angielskiego, jak i francuskiego. W Kolumbii Brytyjskiej francuski jest w zasadzie marginalizowany, w Albercie większość znaków czy informacji pojawia się już w dwóch językach. Znając angielski, bez problemu poradzimy sobie w tych dwóch prowincjach.

Trochę dezorientacji mogą spowodować kanadyjskie strefy czasowe, które nie zależą zupełnie od granic prowincji. W dodatku w niektórych miejscach stosuje się zmianę czasu z letniego na zimowy, a w innych nie. Można mniej więcej przyjąć, że w Kolumbii Brytyjskiej obowiązuje czas standardowy pacyficzny (Pacific Standard Time, PST), a latem – czas letni pacyficzny (Pacific Daylight Time, PDT). Dopóki więc i Polska zmienia czas z zimowego na letni, lecąc do Vancouver należy przesunąć zegarki o 9 godzin do tyłu. Jadąc bardziej na wschód, ale jeszcze w Kolumbii Brytyjskiej, wjeżdża się na teren obowiązywania czasu górskiego (Mountain Standard Time, MST), który obejmuje też sporą część prowincji Alberta, a w szczególności właśnie Góry Skaliste. Tutaj też w większości miejsc w lecie zmienia się czas na czas górski letni (Mountain Daylight Time, MDT). Oba te czasy różnią się godziną od PST/PDT, a różnica w stosunku do Polski to 8 godzin. Co ciekawe, przy drogach stoją znaki informujące o zmianie strefy i przypominające o przestawieniu zegarków.

Tak duża różnica czasu pomiędzy Polską a zachodnią Kanadą może spowodować tak zwany jetlag u podróżujących. Lecąc do Kanady, będzie nam się wcześnie chciało spać, będziemy się też budzić bardzo wcześnie rano albo w środku nocy. Z kolei wracając – wieczorem mogą pojawić się trudności z zaśnięciem, a rano ze wstawaniem. Najbardziej skutecznym sposobem radzenia sobie z tą przypadłością jest zmuszenie organizmu do funkcjonowania według aktualnej strefy czasowej, nawet jeśli może to początkowo powodować dyskomfort.

Warto pamiętać, że wtyczki i gniazdka w Kanadzie różnią się od polskich, należy więc zaopatrzyć się w przejściówki.

Jeśli chodzi o dostęp do internetu to w miastach nie ma z nim żadnego problemu – WiFi dostępne jest niemal w każdej restauracji czy barze, a także w hostelach i hotelach czy punktach informacji turystycznej, a czasem po prostu na ulicach z miejskich hotspotów. Gorzej będzie w górach – kempingi czy hostele nie mają dostępu do internetu, czasem nie ma nawet zasięgu komórkowego. Internet w roamingu jest piekielnie drogi (w Plusie pakiet 500 megabajtów kosztuje 284,55 złotych plus VAT). Zdecydowałam się więc na użycie testowanego przeze mnie elektronicznego tłumacza i asystenta podróży Vasco Traveler jako przenośnego modemu. Jest on wyposażony w kartę sim, do której można dokupić pakiet internetowy 2000 megabajtów za 100 dolarów amerykańskich. Nie wykorzystuję całego pakietu w Kanadzie, a jest on ważny tylko miesiąc, więc niestety część pakietu przepada. Tak naprawdę to mogłam wykupić mniejszy, tańszy pakiet (myślę, że 500 megabajtów za 45 dolarów amerykańskich by wystarczyło). Zasięg komórkowy mamy na wszystkich kempingach i we wszystkich hostelach, w których nocujemy, więc choć jest on słaby, to wystarcza do napisania e-maila, rozmowy przez komunikator a czasem nawet do załadowania jakiegoś zdjęcia.

Jeśli ktoś lubi pamiątki, to w Kanadzie ich nie brakuje. Do wyboru są produkty spożywcze, takie jak słynny kanadyjski syrop klonowy (czysty syrop będzie tańszy w supermarkecie, niż w sklepach z pamiątkami, ale trzeba kupić wtedy większą butelkę) i różne produkty z jego zawartością typu czekolady czy ciastka, a także wina (całkiem niezłe, w sklepach z alkoholem od 11 dolarów za butelkę), w tym tak zwane wina lodowe robione z winogron zebranych po pierwszych przymrozkach (te są niestety sporo droższe). Ogromny jest wybór rękodzieła, w tym rzeczy inspirowanych i wykonywanych przez kanadyjskich Indian (na przykład łapacze snów), a także przyborów i sprzętów turystycznych, takich jak kubki, termosy, bluzy, koce, termofory i inne. Nie zabraknie też magnesów na lodówkę, breloczków czy innych bibelotów.

Osoby wysyłające pocztówki mogą się trochę rozczarować, gdyż niełatwo w Kanadzie o naprawdę ładne kartki. Kosztują one od 0,50 dolara po nawet 5 dolarów. Znaczek do Europy kosztuje 2,50 dolara.

Wysepka Spirit na jeziorze Maligne

Artykuły

Poniżej lista artykułów z Vancouver i Gór Skalistych, które ukazały się na blogu:

Informacje są aktualne na wrzesień 2018 roku. Jeśli masz jakieś pytania, wątpliwości dodatkowe informacje albo wiesz, że coś już jest nieaktualne, daj mi o tym znać w komentarzu poniżej. Dziękuję!

Chcielibyście na własne oczy zobaczyć kanadyjskie Góry Skaliste? A może wolicie podróże po miastach? Macie w planach odwiedzenie Kanady?

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

41 komentarzy

  1. Kinga pisze:

    Kawał dobrej roboty ? Szkoda, że nie było tego tekstu rok temu jak tam lecieliśmy ?

    • Ewa pisze:

      Kinga, to zdradź mi wszystkie swoje plany, pojadę przed Tobą i Ci napiszę ? miałaś jakieś ciekawe przygody?

      • Gadulec pisze:

        Haha teraz mam tylko jeden plan: za miesiąc lecę na Cypr, ale typowo wypoczynkowo, więc za wiele nie będę zwiedzała ;) Przygód było dużo, bo jechaliśmy autostopem. No i śnieg spadł w połowie września mocno nas to zaskoczyło i dziwnie się spało pod namiotem przy -1 st :P

  2. Paulina pisze:

    Boże, takie piękne przygotowane zdjęcie z mapkami, pieniążkami (mam wymówkę: ukradli mi), tym wszystkim.
    Tyle informacji, które rzekomo jeszcze dziś pamiętam, a za dwa dni będę mieć pustkę w głowie.
    Szacun, bo wiem ile pracy kosztowało przygotowanie tego wszystkiego i zebranie w racjonalną kupę. (niepoprawny żart: przychodzi kupa do kupy i mówi “skupmy się”)
    Ewa i jej bezcenne notatki <3

    • Ewa pisze:

      A widzisz, to mój kolorowy notes pamięta wszystko :D (no prawie)… A fotka z mapą i kasą zrobiona była w Vancouver jeszcze przed naszym wyjazdem. Jak czekałam na Wasz opóźniony przylot :)
      Paulina i jej dowcipy-suchary <3

  3. Zawsze, ale to zawsze, kiedy planuję gdzieś wylecieć, to szukam u Ciebie poradników. Bardzo pomogły mi chociażby przy planowaniu wakacji w Gruzji, a teraz ten tekst o Kanadzie! ?Damian bardzo marzy o podróży właśnie w Góry Skaliste i wiem, że jak tylko Kajtek trochę podrośnie i wrócimy do aktywnego podróżowania po świecie, to będzie to jeden z pierwszych krajów, które odwiedzimy. Dlatego jeszcze do Twojej Kanady wrócimy i bedziemy bazować na Twoich doświadczeniach. A i z Islandii nie tak długo się leci, nie tak trudni i nie tak drogo ?.

    • Ewa pisze:

      Trochę żałuję, że nie pisałam takich notatek wcześniej. Ale cieszę się, że przydaje się to, co jest. Nie wiem, jak się czujecie w podróżach z młodym, ale myślę, że w przyszłym roku spokojnie moglibyście już podbić Góry Skaliste! :D Szczególnie, że tak jak mówisz, Icelandair lata i jest bliżej od Was niż z Warszawy :)

  4. Kasia pisze:

    Super! Dziękuję ??❤

  5. Naprawdę sporo przydatnych informacji :D Nigdy jeszcze nie myślałam nad tym, by wybrać się akurat do Kanady, ale chyba to przemyślę :D

  6. Kanada to mój cel. Zaliczyłam już biegun południowy, to i trochę północnego trzeba liznąć. Nie wiem kiedy, bo podróży sporo w planach na najbliższy rok, ale myślę, że tak jak mi moje życie już wiele razy pokazało – na moją każdą podroż przychodzi odpowiedni czas. Teraz sobie więc myślę, że nie ma mnie w Kanadzie, bo po prostu jeszcze nie ma mnie tam być :)
    Pięknie opisane i świetne zdjęcia. Wyśmienicie się czyta. Ogromna dawka informacji! Uściski i powodzenia w Twoich podróżach!

  7. Ileż to cudownych powieści z lat młodzieńczych działo się w tych górach. Przeczytałem i powróciły wspomnienia, chcę tam jechać.

  8. Kasia pisze:

    Niesamowicie wyczerpująco opisujesz swoją wyprawę. Podajesz mnóstwo przydatnych informacji, nawet takich, o których ktoś nawet pewnie bynie pomyślał, ze będą potrzebne. Widać, że to Twoja pasja i wkladasz mnóstwo pracy w przygotowanie tak genialnego przewodnika. Pozdrawiam serdecznie, aż chce mi się zaplanować taką podróż :)

  9. Julita pisze:

    Świetny, szczegółowy poradnik dla podróżników. Bardzo mi się podoba uwzględnienie cen, dzięki czemu można oszacować swój budżet. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się odwiedzić Kanadę :)

  10. Madzia WT pisze:

    Niesamowity wpis. Szacun za przygotowanie! Kanada prezentuje się obłędnie, ale te niedźwiedzie mnie przerażają. Wiem, wiem, niby ataki zdarzają się rzadko, ale jednak. ;)

  11. uspiony pisze:

    Piękne miejsce! Koniecznie trzeba się tam wybrać ;D

  12. Danka pisze:

    Ale się napracowałaś, tyle wartościowych informacji, tyle pięknych zdjęć. Taka podróż z Twoim wpisem wydaje się łatwiejsza.

  13. Te jeziora zapierają dech w piersiach!

  14. Patrycja Czubak pisze:

    Gratuluję wpisu! Tyle przydatnych informacji, musiało kosztować Cię dużo pracy.

  15. MAGDA pisze:

    Ewa, świetny, bardzo praktyczny tekst! Mam nadzieję, że nie zmieni się za wiele w 2020 , bo jak szczęśliwie nie zbankrutuje w Australii, to się planuję wybrać do Kanady :D

  16. Kanada – moje marzenie :) tylko nie wiem jak zmieścić w miesiąc czasu wszystko to co chciałabym zobaczyć ;)

  17. Tomasz Wostal pisze:

    Kanada jest świetna :) Już od dawna znajduje się na liście krajów do odwiedzenia. Można pozazdrościć :)

  18. TENEPOL pisze:

    Super, Ameryka jest mega. Podoba mi się klimat kanady fajny stan to jest. Zawsze marzenie jakieś dalsze było tam pojechać, może się uda to spełnić ale na pewno nie w przyszłym roku. Zazdroszcze tego wyjazdu.

  19. Bartosz pisze:

    Dziękuję za bardzo praktyczny informator podający wszystko w pigułce! Warto by dodać w pierwszym zdaniu z jakiego dokładnie okresu kalendarzowego są Twoje wspomnienia.

    Spędzam w czerwcu miesiąc w Vancouver, a ponieważ nie mam biletu powrotnego a moją pasją są góry, to chciałem poeksplorować rejony Gór Skalistych. Jednak póki co obraz natężenia ruchu turystycznego w LIPCU i SIERPNIU, który się wyłania po lekturze informacji w necie, jest zniechęcający. Z tego co czytam, we wszystkich parkach narodowych tzw. “backcountry campings” czyli pola biwakowe na szlakach górskich są rezerwowane na pół roku naprzód – w styczniu kilka godzin po otwarciu rezerwacji nie ma miejsc! Z kolei na “frontcountry campings” (samochody, campery) przy drogach dojazdowych i parkingach przy wejściach do parków można spodziewać się co najmniej dużego tłoku, o ile w ogóle uda się dostać miejsce. Zastanawiam się nad alternatywnym planem na północną i zachodnią Kanadę…

    • Ewa pisze:

      Napisane jest na końcu w uwagach, że informacje są aktualne na wrzesień 2018 ;) zgadzam się co do tłoku w lipcu i sierpniu, też o tym słyszałam. Zresztą nawet we wrześniu niektóre miejsca były nadal jeszcze pełne (a niektóre już zamknięte…)

  20. Jestem Kathlyn Ross, mieszkanka / obywatela Stanów Zjednoczonych Ameryki. Mam 51 lat, jestem bizneswoman. Kiedyś miałem trudności z finansowaniem mojego projektu / firmy. Gdyby nie mój dobry przyjaciel, który przedstawił mnie Panu Robertowi Williamsowi, który jest pożyczkodawcą pieniędzy, aby uzyskać pożyczkę w wysokości [100 000 USD] od swojej firmy. Kiedy się z nimi skontaktowałem, zatwierdzenie mojej pożyczki i przelew na moje konto zajęły tylko 48 godzin po spełnieniu wszystkich warunków określonych w umowie / warunkach pożyczki. Nawet jeśli masz zły kredyt, nadal oferują ci usługę Jeśli potrzebujesz pilnej pomocy finansowej, możesz skontaktować się z nimi już dziś, aby uzyskać pożyczkę za pośrednictwem tego adresu e-mail: ubth20@gmail.com

  21. Jacek pisze:

    Bardzo ciekawe i przydatne opisy. Parę lat temu też byłem w tamtych okolicach, ale krócej, więcej czasu spędziliśmy po południowej stronie granicy, w USA, spaliśmy pod namiotem w parkach/na dziko, co wychodziło niezmiernie tanio. Mieliśmy samochód Dodge Caravan, bardzo pojemny. Jedzenie też przyrządzaliśmy sami i dlatego wyjazd okazał się niedrogi. Zdjęcia przepiękne! Jakiego używasz aparatu i obiektywów?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!