Jak sprawdzić, ile lat ma renifer i inne opowiastki z krainy Saamów

Na przełomie września i października samce reniferów walczą ze sobą o przywództwo w grupach złożonych z trzydziestu do nawet siedemdziesięciu łań. W listopadzie, kiedy argumenty w formie rogów nie są już im potrzebne, te po prostu odpadają. Samice z kolei tracą poroże na wiosnę, kiedy mają młode. Co ciekawe, rogi leżąc przez dłuższy czas na ziemi, miękną, więc w późniejszym okresie może się zdarzyć, że łanie je zjedzą. Taki pokarm to bogate źródło mikroelementów. Jeśli zimą zobaczysz renifera z rogami, najprawdopodobniej będzie to samica, chyba że zwierzę będzie ciągnęło sanie. Wtedy to zupełnie inna historia.

Renifery i Saamowie

Johan Isak, Saam z krwi i kości, ubrany w tradycyjne niebieskie odzienie i futrzaną czapę wita nas przed swoim namiotem lávvu, za którym znajduje się zagroda pełna reniferów.
— Renifery nie mają tu dość jedzenia, więc musimy je codziennie karmić — wyjaśnia nam na początku. — To łatwe. Bierzecie wiaderka i podstawiacie jej reniferom, trzymając z wyprostowanymi rękami, a one jedzą. Mam tylko prośbę, abyście weszli głębiej do zagrody i nakarmili też te bardziej nieśmiałe zwierzęta, które chowają się z tyłu — dodaje, pokazując nam, w którym kierunku mamy iść i skąd wziąć wiaderka z karmą.

Renifery i Saamowie

Co te renifery w ogóle tutaj robią? Przecież to półdzikie zwierzęta, które z reguły wędrują wolno. To prawda, jednak w Laponii każdy renifer do kogoś należy. Właściciele rozpoznają je po charakterystycznych nacięciach na uszach lub — bardziej nowocześnie — po plastikowych kolczykach. Latem pasą się one na północy, a na zimę Saamowie przepędzają swoje stada bardziej na południe. Jednakże ocieplenie klimatu sprawia, że od kilku lat zimy w okolicy Tromsø są łagodniejsze, dzięki czemu część stada może zostać na letnich pastwiskach także w okresie zimowym. Problem w tym, że nawet w czasie łagodnej zimy zdarzają się bardzo mroźne dni, albo takie, kiedy pada marznący deszcz. Chcąc utrzymać renifery w dobrej kondycji, Johan Isak jeździ wówczas z pożywieniem na pastwiska, by dokarmiać swoje zwierzęta, które mogłyby w takie dni mieć trudności ze znalezieniem pokarmu. W zeszłym roku zima była tak ciepła, że dokarmianie na pastwiskach nie było w ogóle potrzebne.

Renifery i Saamowie

Do znajdującej się nieopodal Tromsø zagrody część stada Johana Isaka trafiła pięć lat temu. Przepędzając je po sezonie zimowym z powrotem na północ, Saam zauważył, że bardzo wiele zginęło, zabite przez drapieżniki, których populacja w północnej Norwegii ostatnio rośnie. Rysie i rosomaki, choć niewielkie, chętnie polują na renifery — nie zawsze po to, by je zjeść, czasem dla zwykłej zabawy lub treningu myśliwskiego. Jeden ryś zabija przeciętnie trzy, cztery renifery tygodniowo. Nasz gospodarz słyszał, że w szwedzkiej i fińskiej części Laponii trzyma się renifery w zagrodach, więc sam postanowił tego spróbować i część stada ochronić płotem. Okazało się, że była to najlepsza zima, odkąd pamięta. Od tamtej pory robi tak co roku, a od zeszłej zimy zaczął zapraszać turystów, by pokazać im swoje piękne zwierzęta.

Renifery i Saamowie

Wchodzimy z Evi do zagrody, biorąc jedno wiaderko na nas dwie. Chcemy się wymieniać. Kiedy ona będzie karmić, ja mam fotografować, a gdy ja przejmę wiaderko, ona ma robić zdjęcia. Widząc, jak ochoczo renifery wpychają pysk do białego pojemnika, by wyjeść karmę, jak przepychają się, kłębią w przy karmiących je turystach, zaczynam się czuć trochę niepewnie. Dopóki robię zdjęcia, wszystko jest w porządku, bo renifery specjalnie nie interesują się osobą, która nie ma im nic do zaoferowania. Evi natomiast czuję się jak ryba w wodzie, jak reniferza mama, jak prawdziwa Saamka, gdy karmi te urocze, włochate bestie.

Renifery i Saamowie

Śmiesznie robi się, kiedy przejmuję od niej wiaderko. Trzymam je dość nisko przed sobą, pozwalając reniferem wcinać obiadek. Kilka razy mam wrażenie, że chcą mnie ugryźć w rękę, ale to tylko moja wyobraźnia, bo wyraźnie od dłoni w rękawiczce wolą to, co znajduje się w wiaderkach. Kilkukrotnie zaliczam też potrącenie rogami, kiedy dwie lub trzy łanie naraz próbują jeść to, co im podaję. W końcu poddaję się i zwracam Evi pojemnik. Wolę spacerować pomiędzy reniferami, kiedy na mnie nie napierają.

Renifery i Saamowie

Gdy pierwszy raz zobaczyłam renifera na żywo w wiosce Świętego Mikołaja w Rovaniemi, byłam zaskoczona, jak niskie są to zwierzęta. Dorastają mniej więcej do stu trzydziestu centymetrów w barkach. Łanie ważą między sześćdziesiąt a sto siedemdziesiąt kilo, a byki od stu aż do trzystu. Są doskonale przystosowane do życia w arktycznych warunkach. Owłosiony pysk zapewnia im ochronę przed zimnem podczas żerowania w śniegu. Ich szerokie racice twardnieją zimą, dzięki czemu łatwiej im odkopać pokarm spod śniegu. Żywią się bylinami, trawami i porostami, a — co ważniejsze — są w stanie strawić zamarznięty pokarm. Renifery charakteryzuje duża wytrzymałość. Mogą długo biegać, większość czasu spędzają na wędrówkach. Żyją do dwudziestu lat, a według słów naszego gospodarza wiek renifera można rozpoznać po jego uzębieniu.
— Gdy zaglądamy do pyska i nie ma tam zębów, to znaczy, że jest to bardzo stary renifer.

Renifery i Saamowie

Na skraju zagrody kuzyn Johana Isaka szykuje już dla nas kolejną atrakcję — przejażdżkę saniami ciągniętymi przez renifera. Zwierzę, które podpina do zaprzęgu, ma piękne, bujne poroże, ale to nie samica. To samiec. No, może nie stuprocentowy, bo wykastrowany. Takie renifery są potężniejsze i silniejsze od zwykłych byków. A skoro nie walczą o samice, to nie ma obaw, że się zranią w czasie walk o harem. Byki mogą nawet zabić swojego przeciwnika, a wytrenowanie renifera do zaprzęgu zajmuje kilka lat, więc Saamowie nie chcą ryzykować utraty takiego zwierzęcia.

Renifery i Saamowie

Sadowiąc się w wąskich, drewnianych saniach, wcale nie czuję się jak Święty Mikołaj, bo zaprzęg nie chce się unieść w kierunku nieba nawet na centymetr. Przejażdżka nie przypomina też w niczym kuligów, w których brałam udział, dziecięciem będąc, z saniami ciągniętymi przez konie, pomykającymi chyżo przez ośnieżony las. Nie, dzisiejsza przejażdżka to dla reniferów krótki spacer. Johan Isak idzie wolnym krokiem na przedzie zaprzęgu, prowadząc pierwszego z nich. Tak naprawdę nie musi go nawet ciągnąć, bo sznurek przerzucony przez jego ramię prowadzący do uprzęży zwierzęcia zawsze zwisa luźno z perspektywy sań. Wygląda to pięknie — zwierzę i człowiek obok siebie, razem, a przed nimi bezkresna biel.

Renifery i Saamowie

Choć renifery nie są w pełni udomowione, od wieków wykorzystuje się je w Laponii na wiele różnych sposobów. Pomagają one transportować zarówno ludzi, jak i towary, ciągnąc je za sobą w zaprzęgu oraz wożąc na grzbiecie. Saamowie tradycyjnie jedzą ich mięso i piją mleko, używają także skór i kości do wyrobu różnych potrzebnych przedmiotów. Dzisiaj często do transportu wykorzystuje się już skutery śnieżne zamiast zaprzęgu, a mleko pije się od krowy, jednakże niektóre tradycje zachowano. Mięso reniferów jest bardzo popularne w Norwegii, a tutejsi mieszkańcy nadal wykorzystują ciepłe skóry jako ubranie, okrycie lub izolację w namiotach.

Renifery i Saamowie

Po karmieniu i przejażdżce saniami Johan Isak zaprasza nas do swojego namiotu, gdzie gromadzimy się wokół paleniska, by posilić się przepysznym gulaszem z reniferzego mięsa z dodatkiem warzyw, takich jak ziemniak, marchew czy cebula, zwanym bidos. Miałam już wcześniej okazję zasmakować mięsa z tego zwierzęcia i uważam, że jest to jedno z najsmaczniejszych, o ile w ogóle nie najlepsze mięso, jakie kiedykolwiek jadłam. Delektuję się każdą łyżką sycącego i rozgrzewającego gulaszu, a potem przechodzę wraz z pozostałą częścią grupy do sąsiedniego pomieszczenia, gdzie przy drugim ognisku zbieramy się, by posłuchać opowieści gospodarza o jego ludzie i tradycjach.

Renifery i Saamowie

Saamowie, zwani też Lapończykami, mieszkają w północnej części Skandynawii. Ich kraina, Laponia, rozciąga się od Norwegii przez Szwecję, Finlandię aż po Rosję. Szacuje się, że żyje ich około sześćdziesięciu tysięcy, ale dokładne liczby nie są znane, bo chociażby w Rosji nie prowadzi się statystyk określających przynależność do tej grupy etnicznej. Saamowie nie lubią określenia Lapończyk, które ma tutaj pejoratywne konotacje. Lud ten przez wiele lat zmuszany był do asymilacji i przyjęcia osiadłego trybu życia, próbowano wytępić język i kulturę Saamów. Sytuacja zmieniła się stosunkowo niedawno i dzisiaj ludzie tacy jak Johan Isak i jego rodzina są dumni z bycia Saamami, kultywują tradycję i dzielą się nią z odwiedzającymi z innych krajów.

Renifery i Saamowie

Nasz gospodarz opowiada nam o Saamskim folklorze, zaczynając od ludowego stroju, który nosi on sam, jego narzeczona oraz ich synkowie. Po wykończeniu takiego ubrania można poznać, z którego regionu pochodzi człowiek noszący go. Mówi o tym układ i kolory pasków naszytych na różne części garderoby. Oglądamy ubranie Johana Isaka oraz strój sprzed ponad wieku, dużo bardziej bogato zdobiony. Ciekawostką jest też to, że po kształcie guzików na pasku Saama możemy odgadnąć jego stan cywilny. Okrągłe guziki oznaczają mężczyznę stanu wolnego, a kwadratowe — żonatego.

Renifery i Saamowie

Nie wszystkie części garderoby wykonuje się z materiału. Sierść renifera jest tak ciepła, że zwierzę to może bez problemu wytrzymać mrozy do minus pięćdziesięciu stopni Celsjusza. Setki lat temu zauważyli to Saamowie, którzy zaczęli używać skór reniferów do wytwarzania ubrań. Przyglądamy się spodniom, butom i płaszczowi, uszytym z futra. Szczególnie interesujące są buty, skonstruowane tak, by włoski z sierści zbiegały się do środka, co zapobiega ślizganiu się na śniegu czy lodzie. Wyróżnia je też charakterystyczny, zagięty do góry czubek, który służył kiedyś do zaczepiania obuwia o narty.

Renifery i Saamowie

Johan Isak opowiada nam też o joikowaniu. To jedna z najstarszych form śpiewu w Europie, niezapisywana za pomocą nut, lecz zapamiętywana. Pieśń ma budowę cykliczną, bez wyraźnego początku i końca. Co ciekawe, joikuje się nie o czymś, a coś.
— Można joikować wszystko — mówi nam gospodarz. — Góry, renifery i ludzi. Jakiś czas temu, gdy naprawiałem ogrodzenie dla moich reniferów, w mojej głowie pojawił się joik. Chciałbym się nim teraz z wami podzielić, ale, jako że to pieśń bardzo osobista, proszę, byście jej nie nagrywali — kontynuuje Johan Isak. Kiedy wszyscy wyłączają kamery i telefony, rozlega się nieco melancholijna melodia, tak doskonale pasująca do tej chwili i tego miejsca.

Renifery i Saamowie

Mężczyzna opowiada nam także, że Saamów można podzielić na trzy grupy.
— Są tacy, którzy poprzez politykę zatracili saamską tożsamość i dopiero odkrywają ją na nowo. Są też tacy, którzy mają normalną pracę, taką jak kierowcy autobusów, ale w domu kultywują tradycje. I wreszcie tacy, którzy żyją całkowicie w zgodzie z naturą, jak pasterze reniferów — wylicza. Pasterze, zwani także Saamami górskimi, to jednak tylko część tradycyjnych odłamów tej grupy etnicznej. Istnieją też Saamowie leśni, zajmujący się myślistwem, oraz nadbrzeżni, którzy parają się rybołówstwem. Wszystkich łączy bliski kontakt z naturą, współżycie z nią i nauka od niej, oraz ogromny do niej szacunek.

Renifery i Saamowie

— Musimy czasem prowadzić bitwy o ziemię, której nie posiadamy, ale którą chcemy zachować dla przyszłych pokoleń — nasz gospodarz podejmuje kolejny temat. — Jesteśmy przeciwni intensywnej industrializacji, choć wiemy, że przemysł daje pracę. Czasem wygrywamy, czasem przegrywamy — opowiada i zwraca uwagę, że zaczęli pojawiać się ludzie, którzy do północnej Norwegii przyjeżdżają nie ze względu na zakłady przemysłowe, a walory przyrodnicze. Turyści, bo o nich, a w zasadzie o nas mowa, zaczęli dawać naturze coraz większą wartość, a Saamom pracę. Zauważają to władze, które powoli uświadamiają sobie, że jeśli zniszczy się przyrodę, to i turyści przestaną tu przyjeżdżać.

Renifery i Saamowie

Kiedy opowieść o Saamach i reniferach dobiega końca, Johan Isak zaprasza nas znowu na zewnątrz, byśmy spróbowali swoich sił w rzucaniu lassem i chwytaniu na nie reniferów. W trosce o bezpieczeństwo zwierząt nie używamy do tego żywych okazów, a samych rogów przybitych do drewnianej konstrukcji. Rzucanie lassem zupełnie mi nie wychodzi, co utwierdza mnie w przekonaniu, że chyba nie sprawdziłabym się jako pasterz reniferów. Mamy jednak przy tym mnóstwo radochy, aż w końcu przychodzi czas, że trzeba zostawić dom, rodzinę i stado Johana Isaka i wracać do Tromsø. Odjeżdżając, myślę o tym, jaka szkoda, że tak wiele ludowych tradycji w całej Europie nie jest już kultywowanych i jak ciekawymi ludźmi są Saamowie.

Renifery i Saamowie

Na wycieczkę do Saamów i ich reniferów wybrałam się na zaproszenie firmy Tromsø Arctic Reindeer Experience. Jeśli będziecie w tych okolicach, warto odwiedzić renifery i posłuchać o ciekawych saamskich tradycjach!

Jeśli wybieracie się do Tromsø, zajrzyjcie też do wpisu, gdzie zebrane są ważne i przydatne informacje praktyczne, między innymi o tym, jak poruszać się po mieście, jak upolować zorzę oraz co jeszcze można robić w okolicy.

Chcielibyście spotkać renifery na żywo? A może mieliście już taką okazję? Ciekawią Was tradycje ludowe Europy?

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

39 komentarzy

  1. Ale ciekawe tematy! Nie mam pojęcia, choć rzucanie lassem wydaje mi się trudne :P

  2. Wkrótce zajrzę <3 oczywiście mam nadzieję, że zobaczę zorzę!

  3. Wiśnione pisze:

    Wielkie zazdro! Renifery ❤️❤️❤️

  4. Dominik pisze:

    Super zdjęcia <3 marzy mi się kiedyś spotkać renifera :)

  5. No padłam po prostu “jak reniferza mama, jak prawdziwa Saamka, gdy karmi te urocze, włochate bestie.” :)
    Nikt mnie chyba lepiej w życiu nie podsumował :*

  6. aRTofFOTO pisze:

    Ciekawa historia o reniferach. Pewnie, że chcielibyśmy spotkać na żywo. Niestety póki co możemy poczytać i dowiedzieć się więcej dzięki takim serwisom. Pozdrawiamy.

  7. Matka-kura pisze:

    Jakże cudownie!!!!
    Pozdrawiam :) Iwona Jędruszczuk

  8. KlubAutora pisze:

    Zimnooooo !!! ale za to widoczki piękne :)

  9. Kasia Lorenc pisze:

    Super wpis, wiele ciekawych informacji i piękne zdjęcia.

  10. Ola pisze:

    Bardzo ciekawe opowieści. Chcę pogłaskać renifera!!!

  11. Ibazela pisze:

    Ewa, Ty to zawsze docierasz w miejsca, że szczęka opada!!!

  12. Bardzo dobry wpis i świetne zdjęcia! Nasza mała co jakiś czas zahacza o temat wyprawy w te strony i, rzecz jasna, renifery. Sami też jesteśmy ich bardzo ciekawi – cudowne zwierzęta i niepowtarzalny klimat. Musimy wygospodarować chociaż chwilę na wyprawę w te strony. Dzięki za motywację :).

    • Ewa pisze:

      Warto, naprawdę! Sama długo trzymałam się z daleka od zimnych rejonów, ale jak raz poczułam ich magię… no cóż, chce wracać :)

  13. Fru pisze:

    Lubię renifery. Nie dość, że są ode mnie niższe to jeszcze cięższe! Kocham je po prostu!

  14. Rykoszetka pisze:

    Chyba byłabym się za glądać do pyska renifera, żeby sprawdzić, ile ma mniej więcej lat :D

  15. NaWylocie pisze:

    Respekt za lokalizację, ten kawałek globu jest niewątpliwie cholernie pociągający. Tak sobie patrzymy na tę czerwoną, górną belkę na stronie. Sudan Południowy, Uganda, Indie, USA. Ojej jeszcze długa droga przed nami….serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy do siebie!

  16. Paulina pisze:

    Dzięki za przydatny i dobrze przygotowany artykuł.

  17. Marlena pisze:

    Hej,
    Jesteśmy w Tromso. Jaki jest adres tego “zoo” z reniferami? Chętnie byśmy wpasli.

  18. Ania pisze:

    Bardzo fajnie napisany artykuł. I można się z niego dużo dowiedzieć. Dziękuję i pozdrawiam.

  19. Paulina pisze:

    Ja tam chcę. Teraz. Reniiiferkiiiii <3
    Nie spodziewaj się merytorycznych komentarzy pod takimi wpisami hehe ;-))

  20. Bio pisze:

    Czy jedzą renifery?

  21. Gaba pisze:

    Dziękuję za ogrom ciekawych ciekawych informacji i fantastycznych opisów sytuacji.
    Moim marzeniem jest odwiedzić to miejsce ale nie wiem czy ten cel osiągnę – problemem jest namówić kogoś na tę eskapadę z racji bardzo dojrzałego wieku 60+ i to w dodatku duży plus, ale kto wie marzenia przecież się spełniają.
    Cieszę się z tego, że tu trafiłam. Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!