Prowadziła nas woda, szumiał nam las

Chłodne, przyjemnie orzeźwiające powietrze pachnie wilgocią. Przystaję na chwilę, by wziąć głęboki oddech, wraz z którym do moich nozdrzy dobiega intensywny zapach mokrego lasu. Zaciągam się nim, próbując zachować go jak najdłużej. W uszach cały czas dźwięczy mi śpiew ptaków, szelest wiatru w liściach drzew i cichy szum płynącej kanałem wody. Za zakrętem plusk staje się jakby głośniejszy, wyraźniejszy. Może jesteśmy już niedaleko wodospadów? A może to tylko kolejny mały strumyk wpadający do lewady, wzdłuż której prowadzi nasz szlak?

Lewada

Pięć wieków temu osadnicy, którzy przybyli na zieloną Maderę, zauważyli, że południowa część wyspy posiada niemal idealne warunki do uprawiania trzciny cukrowej. Żyzna, wulkaniczna gleba i duże nasłonecznienie gwarantowały znakomite plony. Zaczęto więc zakładać plantacje. Tam, gdzie nachylenie zbocza nie pozwalało na uprawę, tworzono tarasy, by wykorzystać każdy dostępny skrawek ziemi. Oprócz trzciny cukrowej na polach pojawiły się bananowce, winorośl i drzewka owocowe. Był tylko jeden problem — niedostatek wody, którą pobłogosławiona była północ Madery. Trzeba było ją więc przetransportować na południe.

Lewada

O tym, że na północy Madery jest wilgotniej niż na południu, przekonujemy się, jadąc z Funchal do São Vicente. Gdy podążamy drogą wzdłuż wybrzeża na południu, nad naszymi głowami świeci piękne słońce. Wystarczy jednak skręcić w góry przy Ribeira Brava i momentalnie pojawiają się chmury — najpierw tylko trochę, ale po przyjechaniu paru tuneli, gdy dojeżdżamy na północ, całe niebo zakrywa szara ciężka zasłona, z której siąpi deszcz. Gdy późnym popołudniem wracamy na leżący niedaleko Funchal klif Cabo Girão, zostawiamy chmury za sobą i łapiemy ostatnie tego dnia promienie słoneczne. Przywiewane przez pasaty nad wyspę wilgotne powietrze trafia na przeszkodę w postaci góry, wznosząc się — schładza, a para wodna skrapla się i spada na ziemię pod postacią deszczu. Dlatego północ jest o wiele bardziej zasobna w wodę od południa Madery.

Wodospad Risco

Ideę budowy kanałów dostarczających wodę z jednego miejsca w drugie Portugalczycy zaczerpnęli od Maurów. Do konstrukcji pierwszych prowadzących zboczami gór lewad wykorzystywano często pracę niewolników i skazańców, gdyż było to zadanie niezwykle niebezpieczne, a praca odbywała się w nieludzkich, trudnych warunkach. Trzeba było wciąć się w zbocza gór, pobudować kanały i wyryć tunele w skałach, a to wszystko balansując nierzadko na krawędzi przepaści. Jeden fałszywy ruch i budowniczy spadał, tracąc życie. Niektórych podwieszano w koszach, innych przywiązywano do drzew. Budowa jednego kanału trwała kilka lat, ale wkrótce z północy na południe Madery popłynęła woda mająca nawadniać rozwijające się plantacje.

Lewada

Wąska, kręta szosa prowadzi przez las tak gęsty, że panuje w nim lekki półmrok. W położonej niecałe 900 metrów nad poziomem morza miejscowości Ribeiro Frio jest — jak obiecuje jej nazwa — zimno. Odczuwam to natychmiast po wyjściu z samochodu, który zostawiamy na parkingu. Założywszy kurtkę, rozglądam się za wejściem na szlak ku punktowi widokowemu Balcões, prowadzący wzdłuż lewady Serra do Faial. To jedna z najsłynniejszych łatwych tras na Maderze, której przejście w jedną stronę nie zajmuje więcej niż pół godziny i to z wieloma przystankami na zdjęcia. Ponieważ jest to moja pierwsza wędrówka wzdłuż lewady, jeszcze nie do końca wiem, jak one wyglądają.

Vereda dos Balcoes

Nazwa lewada pochodzi od portugalskiego czasownika levar, czyli nieść. Aby jednak kanały mogły bez przeszkód nieść wodę, trzeba było zapewnić ich drożność. Zajmowali się tym levadeiros, którzy dbali o stan lewad, łatając przecieki, odblokowując zatory i naprawiając wszelkie uszkodzenia. By móc kontrolować kanały, wybudowano wzdłuż nich ścieżki, którymi mogli poruszać się levadeiros. Czasem były to szerokie na metr dróżki, czasem ciągnące się tuż nad przepaścią, wąskie na ćwierć metra przesmyki. Dość szybko zaczęły być one wykorzystywane także przez miejscową ludność jako piesze szlaki, łączące różne miejscowości na wyspie. Wszak łatwiej było iść drogą wzdłuż kanału, niż przedzierać się przez nieprzyjazne góry.

Lewada

Ścieżka, która prowadzi nas wzdłuż lewady z Ribeiro Frio, należy do tych szerokich, zwanych tutaj vereda. Dzięki temu, że na trasie nie ma żadnych różnic wysokości, a idzie się cały czas po płaskiej, wygodnej drodze, można to nazwać przyjemnym spacerkiem, przechadzką. Kanał, a wraz z nim ścieżka, ciągnie się wzdłuż zbocza, wijąc się delikatnie. Wędrujemy przez zacieniony las, w którym można dostrzec drzewa z rodziny wawrzynowatych, sprowadzone tu eukaliptusy i dorodne paprocie. Mijamy przeuroczy kamienny mostek porośnięty mchem, przerzucony nad niewielkim strumykiem. Okolica jest zachwycająca!

Vereda dos Balcoes

Z biegiem czasu, oprócz dróg wykorzystywanych przez konserwatorów i szlaków dla miejscowej ludności, lewady stały się jedną z największych atrakcji turystycznych Madery. Pozwoliły one przybyszom odkrywać piękno górzystej części wyspy, zagłębiać się w nieprzenikniony las i penetrować niedostępne inaczej zakątki. Wyznaczono około tysiąca pięciuset kilometra szlaków, które oznaczono numerami, poustawiano drogowskazy i opracowano mapy. Dzisiaj można przejść wyspę wzdłuż i wszerz, podążając za płynącą wodą. Na tych bardziej znanych szlakach spotyka się wielu turystów, na tych mniej popularnych można czasem przez cały dzień nie spotkać nikogo.

Lewada

Wędrując Vereda dos Balcões, co jakiś czas mijamy innych wędrowców, ale ze względu na dość wczesną porę nie są to jeszcze tłumy. Przechodzimy też obok usytuowanego mniej więcej w połowie szlaku baru i sklepu z pamiątkami. Taka infrastruktura zdarza się jednak przy lewadach niezmiernie rzadko, przy większości nie ma nic oprócz lasu, więc wodę i prowiant należy zabrać ze sobą. Wreszcie szlak doprowadza nas do miejsca, gdzie dalszy spacer wzdłuż lewady jest niemożliwy, a drogowskaz kieruje nas do punktu widokowego. Choć czytałam wcześniej, że rozciągająca się z niego panorama jest fenomenalna, to i tak z moich ust dobiega westchnienie zachwytu, gdy docieram do platformy widokowej.

Punkt widokowy Balcoes

Na wprost przed sobą mam leżącą w dole, porośniętą intensywnie zieloną roślinnością głęboką dolinę Ribeira da Metade. Po prawej stronie gdzieś w oddali majaczy tafla błękitnego oceanu z wyrastającym nad nią majestatycznym wzniesieniem Penha d’Aguia, a bliżej nas tereny parafii Faial. Z kolei po lewej zachwyt budzą potężne góry — należące do Centralnego Łańcucha Górskiego najwyższe szczyty Madery — Pico do Areeiro, Pico do Gato, Pico das Torres i Pico Ruivo. Nie mogę się napatrzeć i zmusić do powrotu na szlak, który zaprowadzi nas do samochodu.

Punkt widokowy Balcoes

W rankingach popularności, piękności i, co za tym idzie, ilości turystów prowadzi jednak inny szlak, a w zasadzie dwa, i to one stają się celem naszej wędrówki innego dnia. Punkt startowy znajduje się przy szosie ER110 na płaskowyżu Paúl da Serra, na który docieramy, pnąc się mozolnie drogą wijącą się pod górę przez sosnowe i eukaliptusowe lasy. Zarówno sosny nadmorskie, jak i eukaliptusy gałkowe są tu gatunkami obcymi, posadzonymi w czasach, gdy chciano odtworzyć wycięty wcześniej pierwotny drzewostan. Na wysokości 1290 metrów nad poziomem morza nad naszymi głowami rozciąga się przepiękne, błękitne niebo bez żadnej chmurki, bo… chmury są już pod nami i ścielą się na zboczach doliny niczym puchowa pierzynka. Znowu zostawiamy samochód na parkingu i idziemy dwa kilometry w dół, powoli schodząc ku warstwie chmur.

Płaskowyż Paul da Serra

Pierwszy odcinek prowadzi nas wyasfaltowaną drogą otoczoną z obu stron przez ogromne wrzośce i jałowce, z gałęzi których zwisają bujne porosty, tworząc atmosferę niczym z horroru. Mglista chmura próbuje podkreślać wrażenie grozy, a mimo to dolina nie wydaje się straszna, tylko piękna. Choć pewnie inaczej czułabym się tu w nocy. Wilgoć, chłód i cudownie czyste, pachnące lasem powietrze sprawiają, że spacer jest naprawdę przyjemny. Droga prowadzi nas do Rabaçal, gdzie znajduje się stara leśniczówka, toalety i kilka stolików, gdzie w towarzystwie wszechobecnych maderskich zięb wędrowcy mogą urządzić sobie piknik.

Zięba z Madery

Rabaçal jest też punktem, gdzie rozdzielają się dwa równoległe, prowadzące jeden nad drugim szlaki: krótsza i prostsza Levada do Risco i dłuższa Levada das 25 Fontes, czyli Lewada 25 Źródeł. Jako pierwszy wybieramy szlak do wodospadu Risco, prowadzący nieco wyżej. Trasa przypomina Veredę dos Balcões. Szeroka ścieżka prowadzi nas prosto niecałe dwa kilometry przez las wawrzynolistny tak piękny i unikalny, że w 1999 roku wpisano go na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Przez cały czas marszu towarzyszy nam świeży zapach drzew, a ciągła obecność szumu wody łagodzi zmęczenie i pozwala odpocząć psychicznie od zgiełku codzienności.

Levada do Risco

Maderskie lasy wawrzynolistne, zwane laurissilva, które zajmują szesnaście procent powierzchni wyspy, są reliktem z trzeciorzędu. Od piętnastu do czterdziestu milionów lat temu podobne formacje roślinne porastały Europę i północną Afrykę. Obecnie można je jeszcze znaleźć na mniejszą skalę na Azorach i Wyspach Kanaryjskich. Piętnaście tysięcy hektarów lasu na Maderze, pokrywające głównie doliny ciągnące się z płaskowyżu Paúl da Serra ku północy, to największa połać tego typu roślinności na świecie, w dodatku niemalże całkowicie jest to las pierwotny. Występuje tu sto pięćdziesiąt gatunków roślin, z czego sześćdziesiąt sześć to endemity, niespotykane nigdzie indziej.

Lasy wawrzynolistne

O lasach wawrzynolistnych mówi się, że jest to rodzaj międzyzwrotnikowego mglistego lasu górskiego. Porastająca północną część Madery puszcza jest bardzo często zasnuta chmurami, wilgotna i ciemna. Nierzadko padają tu deszcze, a woda z mgły skrapla się na liściach i opada na glebę, dodatkowo ją nawadniając. Dlatego ta formacja roślinna odgrywa bardzo ważną rolę w hydrologicznej równowadze wyspy.

Lasy wawrzynolistne

Wędrując wzdłuż lewady, mijamy piękne, dorodne drzewa. Rozglądamy się za występującym tu wawrzynem szlachetnym, znanym z naszej kuchni jako przyprawa — listek laurowy, ale oprócz niego można tu znaleźć wiele innych rodzajów wiecznie zielonych drzew i krzewów z charakterystycznymi płaskimi, ciemnozielonymi, skórzastymi liśćmi. W bardziej wilgotnych częściach lasu dominują drzewa z rodziny wawrzynowatych, takie jak Laurus azorica, drzewo til (Ocotea foetens) czy smaczliwki (Persea indica), znane też po prostu jako awokado. W mniej wilgotnych miejscach pełno tu wrzosowców i oliwkowatych, na przykład w niższych partiach lasów występuje oliwka europejska.

Wawrzyn szlachetny

Obrazu dopełniają bujne, ogromne paprocie, mimozy oraz zwieszające się z gałęzi epifity, porosty, a także pokrywające wszystko miękkie, wilgotne mchy. Drzewa dorastają przeciętnie do piętnastu metrów wysokości, tworząc zwarty baldachim, który zapewnia półcień w niższych partiach drzewostanu. Jeśli dodamy do tego wodospady i klify, to można mieć wrażenie, że idziemy przez nieprzeniknioną dżunglę, w której ktoś wybudował wodne szlaki. To właśnie zostało docenione przez UNESCO — fakt, że oprócz lewad na obszarze lasu nie ma praktycznie żadnej ingerencji człowieka. Obszar ten jest niezamieszkany i nieuprawiany, choć nie zawsze tak było. Gdy pierwsi osadnicy przybyli na Maderę, lasy wawrzynolistne pokrywały niemalże całą jej powierzchnię. Drzewa wycinano, bo potrzebowano drewna do budowy okrętów i młynów na plantacjach trzciny cukrowej. To, co przetrwało, dzisiaj objęte jest ochroną.

Lewada

Lewada zakręca, a ścieżka razem z nią. To, co ukazuje się moim oczom za zakrętem, nie jest kolejnym małym strumykiem wpadającym ze zbocza góry do kanału. To wąski, lecz wysoki na sto metrów wodospad Risco, z wodą spadającą z hukiem z urwiska pomiędzy soczyście zieloną roślinnością. Bierze on początek na zbudowanym z chłonnej, porowatej wulkanicznej skały płaskowyżu Paúl da Serra, określanym tutaj mianem największej gąbki na Maderze. Z tej gąbki właśnie w tym miejscu wypływa woda, tworząc cudownie malowniczy, dziki wodospad.

Wodospad Risco

Zostajemy na chwilę w tym miejscu. Rozglądam się dookoła. Ścieżka ciągnie się kawałek dalej ku wodospadowi i znika w tunelu, który prowadzi za nim, by za chwilę pojawić się z drugiej strony. Jest jednak zamknięta dla turystów, więc nie możemy iść dalej. Posilamy się daktylami, zaprzyjaźniamy na chwilę z kilkoma ciekawskimi ziębami i wracamy tym samym szlakiem, bo czeka na nas jeszcze Laguna 25 Źródeł.

Wodospad Risco

Aby dojść do Lewady 25 Źródeł, kończącej się laguną o tej samej nazwie, nie trzeba wracać aż do Rabaçal. Kawałek wcześniej wybudowano schody łączące oba szlaki — schody kamienne, nieregularne, wysokie i niezbyt wygodne, ale da się nimi zarówno wejść, jak i zejść. Na dole znajdujemy lewadę, wzdłuż której teraz będziemy iść. W wodzie pływają mniejsze i większe ryby, chyba pstrągi. Od razu rzuca się też w oczy, że to rzeczywiście najbardziej popularny szlak Madery. Pełno tu turystów, wędrujących w obu kierunkach.

Lewady

Lewada 25 Źródeł, której budowa rozpoczęła się w 1835 roku i trwała dwadzieścia lat, jest szlakiem o średniej trudności. Mniej więcej w jego połowie docieramy do schodów w dół, które prowadzą nas na mostek przerzucony nad potokiem utworzonym przez wodospad Risco, a następnie musimy wspiąć się kolejnymi schodami, by wrócić na poziom lewady. Dalej robi się już tylko ciekawiej!

Lewada 25 Źródeł

Dotychczas szeroka ścieżka zwęża się coraz bardziej i prowadzi po wyślizganych i wilgotnych kamieniach. Po prawej stronie mamy wodny ciek, po lewej od czasu do czasu zaczynają pojawiać się przepaści. Już rozumiem ostrzeżenie z początku szlaku, że u niektórych osób wędrówka może wywoływać zawroty głowy. Idziemy ostrożnie, by się nie pośliznąć, a jednocześnie rozglądamy się na boki, podziwiając pierwotne piękno tej okolicy. W najbardziej niebezpiecznych miejscach postawiono barierki, ale ścieżka jest czasem tak wąska, że nie ma możliwości, by dwie osoby się na niej minęły. Bywa, że trzeba kogoś przepuścić, żeby samemu móc iść dalej, a ludzi na szlaku jest naprawdę sporo, więc takie mijanki trafiają się dość często.

Lewada 25 Źródeł

Oprócz wąskiej ścieżki, śliskich kamieni i przepaści atrakcję stanowią drzewa, które na pewnym odcinku trasy utworzyły zacieniony roślinny tunel. Lewada w tym miejscu jest nieco wyższa, tak że jej brzegi sięgają mi niemalże do pasa. Tuż obok ciągnie się wyłożona kamieniami niewielka dróżka, a jeszcze trochę niżej wydeptany szlak. Miejsce to wygląda niezwykle tajemniczo.

Lewada 25 Źródeł

Wreszcie docieramy na miejsce. Nie dziwię się popularności Lewady 25 Źródeł, choć mi samej bardziej podobały się widoki z Balcões czy wodospad Risco, ale za to sam szlak 25 Źródeł dostarcza o wiele więcej wrażeń niż te dwa poprzednie. 25 Źródeł to niewielka laguna, do której wpada mnóstwo mniejszych i większych wodospadów. Niezwykle urocza okolica, ale też bardzo zatłoczona. W ciepłe letnie dni można się tu kąpać, ale trzeba uważać, gdyż legenda mówi, że kto raz zanurkuje w lagunie, nigdy nie powróci na powierzchnię.

Laguna 25 Źródeł

Przyjrzawszy się lagunie, podobnie jak inni wędrowcy przysiadamy na kamieniach i, wsłuchując się w szum spadającej wody, urządzamy sobie mały piknik, by nabrać sił na drogę powrotną. Jakoś tak już jest, że zmęczonemu człowiekowi w takich okolicznościach przyrody zwykła bułka z kabanosem wydaje się królewską ucztą. Główny szlak kończy się przy lagunie, lewada jednak ciągnie się dalej i chciałoby się kontynuować marsz. Mimo to na nas już czas. Wędrowałyśmy powoli, napawając się widokami i okolicą, więc zegarek wskazuje już wczesne popołudnie. Dlatego, posiliwszy się, ruszamy z powrotem w kierunku Rabaçal.

Lewada 25 Źródeł

W drodze powrotnej spotykamy jeszcze więcej turystów chcących tak jak my zachwycić się urokiem lewad. Wracamy do leśniczówki, skąd łapiemy busika — jedyny pojazd, jaki tu jeździ — by zawiózł nas dwa kilometry pod górę, na parking. Nie poznaję tego miejsca. Rano stało tu zaledwie kilka aut, teraz chyba nie dałoby się wcisnąć główki od szpilki, ale trudno się dziwić, bo okolica jest tak piękna, że chyba każdy odwiedzający Maderę chce ją zobaczyć. Lewady to prawdziwy skarb tej wyspy i coś, co w mojej pamięci pozostanie jako jej najwspanialszy symbol.

Lewada

Jeśli wybieracie się na Maderę, zajrzyjcie też do wpisu, gdzie zebrane są ważne i przydatne informacje praktyczne, między innymi o tym, jak poruszać się po wyspie, gdzie mieszkać i jak przygotować się do wędrówek po lewadach.

Lubicie górskie wędrówki? Jak podobają się Wam szlaki wzdłuż lewad? A może byliście już na Maderze i macie swoją ulubiona lewadę?

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

51 komentarzy

  1. Piękne to wszystko opisałaś, jestem pod wrażeniem, zdjęcia również są cudowne! :)

  2. Kasia pisze:

    Wow. widoki na Maderze fenomenalne. Marzy mi się jeszcze bardziej.

  3. Ela pisze:

    Świetny wpis, przyda nam sie juz w niedługim czasie ☺

  4. Kasia B pisze:

    Możesz się ze mnie śmiać ale na samym początku czułam zapach tego mokrego lasu. Kocham ten zapach ;)

  5. oto ja pisze:

    Dziękuję pięknie za ten wpis. Tekst i śliczne zdjęcia kuszą, oj kuszą. Tym bardziej, że Maderę mam gdzieś w turystycznych planach. Jeśli będą miały szansę na realizację, to z pewnością przeczytam jeszcze raz Twoje wyczerpujące informacje.
    Pozdrawiam ;)

  6. Urzekające miejsce. Napisałaś, że na południu sucho, a tu na żadnym zdjęciu tego nie widać. Rozumiem, że południowi będzie poświęcony oddzielny wpis. Tak na marginesie, czy zrobiłaś sobie wieniec laurowy? (-:,

    • Ewa pisze:

      Bo zdjęcia nie są z południa ;) poza tym południe nie jest suche na wiór, nadal jest zielone, choć mniej niż północ, no i w powietrzu też czuć mniej wilgoci. Ale wodę doprowadzają :)

      Nie chciałam niszczyć lasu objętego ochroną, więc wieniec odpuściłam :D

  7. Aneta pisze:

    Ewa pięknie to wszystko opisałaś, wróciły fantastyczne wspomnienia…zdjęcia przecudne.. masz dobre oko…. Pozdrawiam!!!!

  8. KasiaN pisze:

    Wspaniale opisane i piękne zdjęcia, magia!

  9. Fru pisze:

    Pierwszy raz westchnęłam przy panoramie rozciągającej się z punktu widokowego, drugie wydobyło się na widok wodospadu Risco, ale najgłośniejsze przypadło lewadzie ukrytej pod ugiętymi konarami drzew. Niesamowita jest ta głęboka i soczysta zieleń!

  10. Jakub Gajos pisze:

    Byłem 11 dni,przejechałem 1080km po Maderze.Polecam ją całą bo jest naprawdę piękna.A jeżeli chodzi o lewady to polecam bo przeszedłem 1. Lewada do Caldeirão Verde 2.Levada do 25 fontes.3.Levada do Risco .Do 25 wodospadów można połączyć z Risco,bo początek jest ten sam.Z parkingu u góry można zjechać i wjechać busem do początku lewad bo moje nogi ledwo dały radę.4.Vereda dos Balcões – tu ptaszki jedzą z ręki i piękny widok na Pico Ruivo i Pico Areeiro.5.Fajã do Rodrigues z 2 kilometrowym tunelem.Łącząc wiedzę z daleko niedaleko wiemy prawie wszystko o Maderze

  11. Jakub Gajos pisze:

    Ten widok jest niezapomniany.Chyba żaden artysta nie połączył by tak tych w sumie trzech kolorów – zielony – szary i jasnobrunatny

  12. Pięknie! tego miejsca też mam zdjęcie :)

  13. Konfabulacja pisze:

    przepiękne zdjęcia :o aż chce się kupić bilet na Maderę :)

  14. Ładnie oddaliście na zdjęciach uroki lewad :). Będąc na Maderze przeszliśmy trasę podobną do Waszej, ale ciągle czujemy niedosyt! Marzy nam się powrót na wyspę i skupienie się głównie na przejściu kolejnych tras :).

  15. Szymon pisze:

    fajne miejsca! Mnie najbardziej podoba się zdjęcie z punktu widokowego – w ogóle myślałem, że nie ma takich skalistych gór na Maderze :)

  16. Sławka pisze:

    Bardzo lubię czytać blogi podróżnicze, w których osoba opisująca nie ogranicza się tylko do wypunktowania co widziała i gdzie. Zdecydowanie przyjemniej się to czyta :)

  17. Heh, pamiętam jak na szkoleniach w korpoświecie ciągle nam wpajano, że lewady to tak istotny, że wręcz najważniejszy element Madery. Chyba już wiem, dlaczego ;)

  18. Cudowne miejsce, cudowne widoki :)

  19. Autopogoń pisze:

    nie byłam na Maderze i na razie się tam nie wybieram – czas na część lądową Portugalii. mam nadzieję, że w końcu uda się w tym roku!

  20. Piękny wodospad! Uwielbiam je ;) Nie myślałam nigdy o Maderze ale te zdjęcia…zachęciły mnie :) O lasach wawrzynolistnych przyznaje, że słyszę pierwszy raz – robią wrażenie

  21. Karolina pisze:

    Piękne kolory, zieleń i chmury świetnie wyszły na zdjęciach, takie pełne życia.

  22. Byłam widziałam Madera jest zjawiskowa

  23. Arek pisze:

    Zachwycająca przyroda, bardzo wycisza i uspokaja.

  24. Jacek pisze:

    Świetne miejsce! Moje klimaty :)

  25. Moja siostra była na Maderze niedawno i też była zachwycona szlakami po lewadach! Mam nadzieję, że i ja będę miała okazję przespacerować się kiedyś jednym z nich :)

  26. Tomasz Bosak pisze:

    No Ewcia, pierwszy rzut oka i pierwsze zdania od razu sprawiają że widać/czuć iż jesteś prawdziwą obywatelką Świata która z wdzięcznością przemierzając krok za krokiem w rytmie energii SLOW upaja się naturalnym pięknem dookoła :).
    Cudownie jest móc ”wirtualnie spacerować” tam razem z Tobą ;).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!