Wulkan temu winny…

Jeśli na myśl o winnicy pojawiają się w Twojej wyobraźni rzędy soczyście zielonych winorośli ciągnących się aż po horyzont wzdłuż łagodnie falujących wzgórz to odwiedzając Lanzarote musisz zrewidować swoje wyobrażenia. Kiedy pierwszy raz widzę ten dziwaczny sposób uprawy – czarne pole wulkanicznego żwiru upstrzone lejkami z pojedynczymi roślinkami w środku otoczone niewielkim murkiem – zastanawiam się, ile determinacji potrzeba, by wyprodukować butelkę dobrego lanzarotańskiego wina.

La Geria

Historia winiarstwa na wyspie sięga XVI wieku, lecz produkcja wina stanęła pod ogromnym znakiem zapytania w wieku XVIII. W latach 1730-1736 wyspą wstrząsnęła seria wybuchów wulkanów, wskutek której około jedna trzecia powierzchni Lanzarote została pokryta warstwami lawy, żwirku i pyłu wulkanicznego. Kiedy natura wreszcie uspokoiła się, a ludzie wrócili na te tereny, ich oczom ukazał się martwy, księżycowy i nieprzyjazny krajobraz, gdzie uprawa czegokolwiek na skalistej, jałowiej ziemi graniczyła z cudem.

La Geria

I tego cudu dokonano. Okazało się, że pod warstwą pyłów wulkanicznych ciągle znajduje się żyzna gleba, do której przecież można się dokopać. Tymczasem chłonący wodę niczym gąbka żwirek doskonale zatrzymywał wilgoć w podłożu, zapewniając roślinom nawodnienie w klimacie tak przecież ubogim w deszcz. Pełni determinacji farmerzy zabrali się do uprawy ziemi, mozolnie kopiąc dołki, umieszczając w nich sadzonki i posypując je żwirkiem. Najstarsza istniejąca do dziś winnica, El Grifo, powstała w 1775 roku i od tamtej pory działa nieprzerwanie.

La Geria

Dopiero objęcie wzrokiem krajobrazu okolic La Geria, pełnego lejów otoczonych murkami, pozwala mi zrozumieć, jakim majstersztykiem jest uprawa jakiejkolwiek roślinności na Lanzarote, a tym bardziej wymagającej przecież niezłych warunków winorośli. Każda roślinka sadzona jest zatem we własnym dołku o głębokości do trzech metrów, tak by korzeniami mogła sięgnąć normalnej, żyznej ziemi, i średnicy około dwóch, dwóch i pół metra.

La Geria

Następnie przysypuje się ją kilkucentymetrową warstwą wulkanicznego żwirku, zwanego tutaj picón, który ma za zadanie chronić korzenie i przede wszystkim zapewniać roślinie wilgotność. Jest to szczególnie ważne na Lanzarote, która charakteryzuje się niewielkimi rocznymi opadami deszczu. Na koniec każdy dołek otacza się czymś o nazwie zoco, czyli półkolistym murkiem z lekkich, porowatych kamieni pochodzenia wulkanicznego. Ochrania on delikatną roślinę przed silnymi wiatrami, jakie nierzadko wieją na wyspie.

La Geria

Czarne dołki otoczone murkami z pojedynczymi zielonymi roślinkami w środku rozciągają się na obszarze około dwóch tysięcy hektarów sąsiadujących z Parkiem Narodowym Timanfaya. To widok jedyny w swoim rodzaju, gdyż nigdzie indziej na świecie nie spotkamy się z takim sposobem uprawy winorośli. Produkcja charakteryzuje się oczywiście niezbyt dużą efektywnością, a cała praca – począwszy od sadzenia, poprzez usuwanie nadmiaru żwirku, po zbiory owoców – wykonywana jest ręcznie. Z tego powodu wina produkowane na Lanzarote nie należą do najtańszych.

La Geria

Na wyspie działa 18 winnic, które w sumie produkują rocznie około dwóch milionów litrów wina. 75% upraw zajmuje słynny lokalny szczep malvasia volcanica, chociaż można spotkać też inne. Winiarstwo daje pracę około 1500 mieszkańcom Lanzarote.

La Geria

Najczęściej odwiedzaną przez turystów winiarnią jest Bodega La Geria, którą założono pod koniec XIX wieku. Wspomniane już El Grito cieszy się mianem nie tylko najstarszej, ale też największej winnicy, a produkowane przez nią wina były ulubionymi trunkami artysty Cesara Manrique. Działa tu również niewielkie muzeum winiarstwa.

La Geria

W każdej z winiarni, mniejszej lub większej, możemy skusić się na degustację wina. Kieliszek kosztuje od jednego do kilku euro. Istnieje także możliwość zakupu butelek, jednakże najpopularniejsze wina dużych producentów kupimy taniej w supermarketach. Tylko odwiedzając niewielkie bodegi warto zaopatrzyć się na miejscu w wino, które nam zasmakuje, gdyż potem może nie być łatwo znaleźć je w sklepach w miejscowościach turystycznych.

La Geria

Najbardziej typowa dla Lanzarote malvasia volcanica produkowana jest w odmianach półsłodkiej lub półwytrawnej. To białe wino, lekko schłodzone, fantastycznie nadaje się na gorące letnie wieczory. Moim faworytem, po degustacji różnych win w kilku bodegach, jest jednak przepysznie słodki moscatel z mniejszej winiarni Rubicón. Dostępne są oczywiście także wina różowe i czerwone. Jakiekolwiek by nam nie smakowało, butelka wina to na pewno świetny pomysł na pamiątkę z Lanzarote.

Bodega Rubicón

Spotkaliście się kiedyś z tak dziwacznym sposobem uprawy winorośli? Lubicie próbować lokalnych win w czasie swoich podróży? Mieliście już okazję próbować wulkanicznej malvasii?

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

48 komentarzy

  1. Pola pisze:

    Wiem, ze na Wielkiej Wystpe na Hawajach produkuja wino, a wulkanow tam sporo. Niestety nie mialam okazji sprobowac.

  2. Paweł pisze:

    Mieliśmy okazję na Lanzie pić tylko lokalne wina. „Sporo” droższe od kontynentalnych ale i sporo lepsze.

  3. Simon pisze:

    brzmi kusząco ;)

  4. Łukasz pisze:

    Rachityczne jakieś te winogrona

  5. Antonina pisze:

    Nie próbowałam nigdy takiego wina… A sposób uprawy przedziwny, ale ma coś w sobie! :)

  6. Paweł pisze:

    Chyba trzeba kupić takiego cudo ;)

  7. Natalia pisze:

    wygląda to niesamowicie!

  8. Karolina pisze:

    Niesamowicie to wygląda, a takiego moscatela bym się napiła :)

  9. Siostra przywiozła mi butelkę z Lanzarote, nie pamiętam szczepu, ale to było jedno z najgorszych win, jakie kiedykolwiek piłam.

  10. A da się to to dostać w PL? Nie to żebym nie chciała kiedyś spróbować “na miejscu” (o mój Boże, to “na miejscu” nie brzmi ok :D) ale w sumie ciekawa jestem :)

  11. Jarek pisze:

    Winorośl plus siarka. Czyżby produkcja popularnych jaboli? :D

  12. Wina to zawsze świetny pomysł! Właśnie wróciłam z Hiszpanii i przywiozłam sobie Moscatel produkowany w mojej ukochanej Walencji <3 Na Lanzarote z pewnością pojawię się w okolicach winnic :)

  13. Marta pisze:

    Ha! Byliśmy tam i degustowaliśmy wina w Bodega La Geria :) Widoki piękne! Półsłodka malvasia volcanica zasmakowała nam najbardziej, więc co nieco przywieźliśmy na pamiątkę.

  14. Maria pisze:

    to nie jabole ,a bardzo dobre wina,byłam i piłam

  15. Ciekawy krajobraz. Szczególnie te rośliny wyrastające z jałowej ziemi. Lubię takie połączenia. Winka chętnie też bym spróbowała!

  16. Fascynujące! Chętnie bym spróbowała. Mniam.

  17. Agnieszka pisze:

    Ale super, nigdy o czymś takim nie słyszałam! A co więcej… nigdy jeszcze nie byłam przy żadnym wulkanie :)

  18. niusia pisze:

    Bylam.widzialam.imponujaca wyspa.uprawy zadziwiaja.i ich “bozyszcze”Cesar Manrique ?

  19. Andrzej pisze:

    Podobnie dziwna uprawa jest na wulkanicznej Santorini. Z krzaków robi się kule aby nie parowa la wilgoć. Z powodu gleb wulkanicznych – wino swietne

  20. Fireman pisze:

    Wino doskonale…A krajobraz i widoki przepiękne…Sierpień 2016

  21. Konrad pisze:

    Pięknie napisane. Wyobraź sobie moją radość, kiedy rok temu udało mi się wynająć dom w samym środku takiej winnicy. Entuzjazm jednak przerodził się w przerażenie, kiedy zorientowałem się, jakie “hektolitry” związków chemicznych tutejsi gospodarze wylewają na te biedne roślinki. Od kwietnia (mamy czerwiec) boję się otworzyć okno, bo kończy się to potwornymi bólami głowy i nudnościami. Bezpośrednio po opryskach – smród siarki etc. W trosce o zdrowie zmieniam miejsce zamieszkania, piękną i uroczą Lanzarote polecam, jej wina już mniej. Choć chciałbym wierzyć, że to tylko mój gospodarz taki nieumiarkowany.

  22. zeuus22 pisze:

    Wina produkowane na mała skale i dostępne tylko na Lanzarote na kontynent to zadko ida bo według miejscowego prawa maja byc dostępne na miejscu dla miejscowych i dla odwiedzających

  23. zeuus22 pisze:

    Ewa smak naprawde wyśmienity tu jest 300 dni w roku nasłonecznionych tylko przez te 66 dni czasami pada deszcz chodz przeważnie to jest mżawka co nazywają miejscowi deszczem ;)

  24. zeuus22 pisze:

    Niusia bo na wyspie nie mogą powstawać budynki wyższe niż dwa piętra jest tylko jeden wieżowiec ktory wybudowali zanim on wrócił z emigracji w USA

  25. zeuus22 pisze:

    Gdyby tak w Polsce dbali tak jak oni o architekturęw miastach to by była jeszcze piękniejsza ;)

  26. janusz pisze:

    byłem ,wino piłem i gorąco ( wulkanicznie ) polecam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!