Z wizytą u króla, czyli kompleks pałacowy w Phnom Penh

Dachy budynków przypominają mi łuskowatą skórę węża. I tak jak ona błyszczą się i skrzą w popołudniowym słońcu. Jasne, optymistyczne i rzucające się w oczy barwy budowli kompleksu pałacu królewskiego w Phnom Penh od razu przypadają mi do gustu. Spacer pomiędzy nimi to sama przyjemność dla oczu!

Pałac królewski w Phnom Penh

Do królewskiego pałacu wybieramy się z Agą pierwszego dnia po przyjeździe do stolicy Kambodży i… odbijamy się od zamkniętych drzwi. Trzeba wrócić po południu i tak też robimy. Zwiedzanie kompleksu rozpoczyna się od wejścia do ogrodu, w którym od razu wzrok przykuwa wielki pawilon sali tronowej. Wybudowano go w 1917 roku po zburzeniu poprzedniego, który stał tu od 1870 roku. Jego nazwa w języku khmerskim brzmi Święta Siedziba Osądu. Sala tronowa wykorzystywana jest do dzisiaj podczas królewskich i religijnych ceremonii.

Pałac królewski w Phnom Penh

Budynek skonstruowany został na planie krzyża. Zwieńczony jest dachem z iglicami. Na jednej z nich widać cztery białe twarze Brahmy. W ociekającym złotem wnętrzu, gdzie stoi tron, nie wolno robić zdjęć.

Pałac królewski w Phnom Penh

Niedaleko sali tronowej stoi Pawilon Światła Księżyca, czyli Preah Thineang Chan Chhaya. Jest miejscem, w którym odbywają się pokazy tradycyjnych khmerskich tańców.

Pałac królewski w Phnom Penh

Niewielki budynek po prawej stronie sali tronowej to Hor Samrun Phirun. Tutaj królowie oczekiwali na to, by dosiąść słoni, gdy wybierali się na procesję. Wybudowany w 1917 roku, służył także za skład instrumentów muzycznych.

Pałac królewski w Phnom Penh

Hor Samrith Vimean, dokładnie po przeciwnej stronie sali tronowej, służy do przechowywania regaliów i królewskich szat.

Pałac królewski w Phnom Penh

Pawilon Napoleona wygląda jak z zupełnie innej bajki. Jakby komuś się coś bardzo pomyliło. Biały, wykonany w dużej mierze z metalu budynek kompletnie nie przypomina stylem sąsiednich pawilonów.

Pałac królewski w Phnom Penh

Był to prezent od Francuzów, podarowany Kambodży w 1876 roku. I tak sobie stoi teraz, odmieniec. Szczególnie osobliwie na tle budynku obok, w którym mieści się królewska administracja.

Pałac królewski w Phnom Penh

Srebrna Pagoda (Wat Preah Keo) zawdzięcza swą nazwę ponad pięciu tysiącom srebrnych płytek, którymi wyłożona jest podłoga świątyni. Miejsce to jest domem Szmaragdowego Buddy (który w rzeczywistości jest kryształowy) oraz naturalnej wielkości Buddy pokrytego ponad dwoma tysiącami diamentów, z których największy waży dwadzieścia pięć karatów.

Pałac królewski w Phnom Penh

Dwie białe stupy przed Srebrną Pagodą poświęcone są królom Ang Duongowi i jego synowi Norodomowi. Pomiędzy nimi stoi konny pomnik króla Norodoma.

Pałac królewski w Phnom Penh

Widoczny po prawej budynek Keong Preah Bath to świątynka, w której można zobaczyć ślad stopy Buddy.

Pałac królewski w Phnom Penh

Dookoła Srebrnej Pagody można znaleźć kilka mniejszych ołtarzyków i świątynek. Wiele z nich tonie w kwiatach, nierzadko są to storczyki.

Pałac królewski w Phnom Penh

Oczywiście na terenie otaczającym pagodę nietrudno spotkać buddyjskich mnichów.

Pałac królewski w Phnom Penh

Jeśli ktoś nie ma czasu jechać do Siem Reap, żeby na własne oczy zobaczyć magiczny Angkor, to za pagodą obejrzeć może miniaturę świątyni Angkor Wat.

Pałac królewski w Phnom Penh

Tuż obok dostrzegamy coś, co śmiało mogłabym nazwać koszmarem marketingowca. Oto stoisko z napojami, gdzie lodówka Pepsi stoi pod parasolem Coca-Coli, a skrzynka tej ostatniej pełna jest pustych butelek po konkurencyjnym napoju. Wszystko jedno, ważne, że każdy spragniony znajdzie tu coś do picia…

Pałac królewski w Phnom Penh

Kończąc spacer po kompleksie, tuż przy wyjściu, do naszych uszu dobiegają dźwięki pięknej muzyki. Podążając za melodią, trafiamy po schodach do salki, w której chłopcy trenują grę na gamelanach. Przystajemy na chwilę, by posłuchać.

Pałac królewski w Phnom Penh

Kompleks Pałacu Królewskiego używany jest przez rodzinę królewską od czasu, gdy został wybudowany w 1866 roku z przerwą podczas rządów Czerwonych Khmerów. Król jednak nie lubi, jak mu się chodzi po domu, więc właściwa siedziba króla, czyli Prasat Khemarin, oddzielona jest od udostępnionego turystom kompleksu niewielkim murem.

Podobają się Wam tak bogato zdobione, pełne przepychu budynki? Czy wolicie raczej skromniejsze dekoracje? Co myślicie o kompleksie pałacowym w Phnom Penh?

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

18 komentarzy

  1. Pierwsze skojarzenie: Jak z baśni tysiąca i jednej nocy!

    Na zdjęciach już robi niesamowite wrażenie, a w rzeczywistości dopiero musi być efekt :)

  2. Te “dziwne instrumenty” to gamelany. Charakterystyczne przede wszystkim dla Indonezji, ale widziałam i słyszałam również w Laosie.
    A dźwięk faktycznie miły, na mnie działa tak bardzo relaksująco, że po kilku minutach słuchania potrafię nawet zasnąć;)

  3. Ewa pisze:

    @Sebastian rzeczywiście baśniowe kolory, budynki :)

    @Ania, dzięki, zaraz poprawię ;)

    A w ogóle to chłopcy zaprosili mnie do nauki gry na tych cymbałkach z przodu i tak chwilę graliśmy razem :)

  4. Ela pisze:

    Klik dobry:)
    Przeczytałam na jednym wdechu. Architektura, jak z bajki. A takie instrumenty muzyczne pierwszy raz widzę.

    Pozdrowienia i serdeczności.

  5. Sławek pisze:

    Warto jeszcze wspomnieć o muralsach przedstawiajacych sceny z Rakakiena. Niestety, jak zwiedzałem pałac kilka lat temu, to były w oplakanym stanie np. zupelnie starte cale platy, pozalewane farba, skute czesci tynkow.

    Ale to co widac w tej ruinie nie ustepuje malowidlom w Palacu Krolewskim w Bangkoku.

  6. Sławek pisze:

    literowka: powinno byc Ramakien. :)

  7. Ewa pisze:

    @Ela też widziałam je wtedy pierwszy raz w życiu ;)

    @Sławek rzeczywiście mi jakoś szczególnie te malowidła w Phnom Penh nie zapadły w pamięć – chyba za bardzo przyglądałam się tym diamentom w Buddzie. Wiadomo – błyskotki… ;)

  8. Tomek pisze:

    Fajnie się to czyta i wspomina własne przeżycia. Jak masz chęć to zapraszam do siebie na lekturę o Phnom Penh

  9. Jacek pisze:

    Jestem obecnie w Kambodzy i bardzo mi pomogl twoj opis;)
    Piekne fotki;)

  10. Martyna pisze:

    Wlasnie wjechalismy do Phnom Penh, weszlam na Twojego bloga znalezc inspiracje gdzie powinnismy sie udac.
    Gratuluje pieknych zdjec!

  11. Martyś pisze:

    Byłam w tym miejscu jakieś 20 dni temu i niestety nie trafiłam wcześniej na taki dokładny opis budynków. Po ogrodach błądziliśmy troszkę jak we mgle, piękne budowle, ale nie wiedzieliśmy na co patrzymy (no po za Srebrną Pagodą). Teraz przynajmniej wiem, co widziałam :) Freski obecnie są w renowacji.

  12. Kasia Dudziak pisze:

    MARZENIE po prostu!!! Miło się Ciebie czyta.

    Zapraszam do mnie :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!