O nocach w więzieniu, koszarach i przestrzeni artystycznej

Gdyby nie miękkie podeszwy butów, odgłos kroków niósłby się echem po długim, pustym korytarzu na piętrze więziennego budynku. Mijamy kolejne cele. Odliczamy: numer 101… 102… 103… 104… 105… 106. Stajemy przed blaszanymi drzwiami oznakowanymi numerem 107. W tej celi przyjdzie nam spędzić najbliższą noc. Wzmocnione blachą drzwi otwierają się z cichym skrzypieniem. Przekręcamy klucz w zamku umieszczonym w stalowej kracie. W środku czekają dwa materace…

Hostel Celica

Był rok 1879, kiedy w Lublanie, niedaleko od centrum miasta, zaczęto budowę wojskowych koszar. W mieście stacjonowało wówczas tysiąc sześciuset sześćdziesięciu sześciu żołnierzy, co stanowiło ponad sześć procent populacji Lublany. Austro-Węgierska armia w 1882 roku na ich terenie utworzyła więzienie dla skazanych zarówno na krótkie, jak i długie wyroki. W tamtym okresie w wojsku wychodzono z założenia, że wszystkie problemy armii należy rozwiązywać wewnętrznie, dlatego nawet drobne przestępstwa typu pijaństwo żołnierzy rozpatrywały wojskowe sądy. W 1900 roku w Lublanie stacjonował 27 regiment piechoty. Przed pierwszą wojną światową koszary rozbudowano jeszcze bardziej.

Hostel Celica

W ten sposób zaczyna się historia Niezależnego Centrum Kulturalnego Metelkova, zajmującego opuszczone w 1991 roku koszary wojskowe. Nazwa centrum bierze się od ulicy, przy której się ono znajduje. Franz Serafin Metelko, znany też jako Fran Metelko, był żyjącym w XIX wieku słoweńskim księdzem rzymskokatolickim i filologiem, który usiłował przeprowadzić reformę alfabetu i języka słoweńskiego. Ulica jego nazwiska leży nieopodal dworców – kolejowego i autobusowego, kwadrans na piechotę od centrum miasta.

Metelkova

W czasie drugiej wojny światowej koszary przeszły pod zarząd stacjonujących w Lublanie włoskich karabinierów. W więzieniu panowały bardzo złe warunki. Niedożywieni więźniowie spali na podłodze jeden obok drugiego, dwieście osób w jednym pomieszczeniu, a prosty posiłek musieli jeść palcami z brudnych talerzy, gdyż władze odebrały im łyżki z powodu drobnych kradzieży. W 1943 roku kobiety, których bliscy przetrzymywani byli w więzieniu, zaprotestowały przeciwko niehumanitarnemu traktowaniu więźniów, więc na chwilę zezwolono im na przykład na wysyłanie i odbieranie listów i paczek. Przywileje te jednak szybko im odebrano, a w styczniu 1944 roku w podziemiach budynku utworzono salę tortur. W tym czasie cele zamieszkiwali wyłącznie więźniowie polityczni, w tym stu pięćdziesięciu mężczyzn i sześćdziesiąt trzy kobiety. W maju 1945 roku koszary przejęła armia jugosłowiańska, a więzienie stało się znowu wojskowe. Przynajmniej w teorii, gdyż przetrzymywano tam także osoby oskarżone na przykład o współpracę z ZSRR, także bezpodstawnie.

Hostel Celica

W 1991 roku Słowenia ogłosiła niepodległość, co pociągnęło za sobą wybuch trwającej zaledwie dziesięć dni wojny. Armia jugosłowiańska opuściła leżące przy ulicy Metelkova koszary. Jednocześnie powstała inicjatywa Mreža za Metelkovo, mająca na celu zamianę koszar w przestrzeń artystyczną i kulturalną. Miasto teoretycznie popierało projekt, jednakże prowadzone przez dwa lat rozmowy okazały się bezowocne, a jednocześnie władze zaczęły burzyć część budynków. Zniechęceni artyści w liczbie około dwustu osób we wrześniu 1993 roku zajęli więc część baraków, tworząc squat, a w odpowiedzi władze Lublany odcięły wodę i prąd. Mimo to zaczęły się tu odbywać różne wydarzenia kulturalne. Rok 1995 przyniósł początek regulacji statusu organizacji i zamieszkujących koszary artystów. Rozpoczęto powolne remonty, a miejsce zyskało status kultowego najpierw wśród młodych mieszkańców Lublany, a następnie światową sławę. Dzisiaj w siedmiu budynkach o łącznej powierzchni dwanaście tysięcy pięćset metrów kwadratowych działają pracownie artystyczne, galerie sztuki, bary i kluby muzyczne. Metelkova stała się mekką dla wolnych ptaków, artystów, muzyków, a także wielbicieli wszelkiej maści street artu. Chociaż nie zaliczam się do tych ostatnich, mimo wszystko chętnie tu zaglądam, by rozejrzeć się po tej słynnej okolicy.

Metelkova

Metelkova to głównie przestronny plac, podwórko otoczone dawnymi wojskowymi budynkami, których ściany pokryte są dzisiaj dokładnie wszelkiej maści graffiti, instalacjami i mozaikami. Niektóre mury oblepiają plakaty. Za dnia cicha Metelkova wieczorem zamienia się w alternatywną imprezownię, w której często odbywają się koncerty. Przechadzka jest krótka, bo i otwarty teren nie jest duży. Kilka osób, które siedzą na schodkach, rozmawiają i brzdąkają na gitarze, w ogóle nie zwraca uwagi na drugą garstkę – tych, których, tak jak mnie, na Metelkovą przyciągnęła ciekawość.

Metelkova

Prawda jest taka, że specjalnie dla street artu bym się tu chyba nie wybrała, ale odwiedzając Lublanę, zatrzymujemy się w hostelu Celica, otwartym w 2003 roku w budynku, gdzie dawniej znajdowało się więzienie wojskowe. Idea jego utworzenia narodziła się już w 1991 roku, jednakże dopiero dziesięć lat później władze Lublany zaakceptowały plan renowacji i przekształcenia budynków w hostel. W projekt zaangażowano ponad osiemdziesięciu artystów, tworząc – jak twierdzą zarządzający tym miejscem – bezpieczną przystań dla podróżników, artystów i uduchowionych ludzi, dając przykład, jak sztuka może przekształcić miejsce z ciemną i ponurą historią w otwartą przyjemną przestrzeń pełną pozytywnych wibracji. Dwadzieścia dawnych cel na pierwszym piętrze przekształcono w pokoje, a każdy został wykończony przez innego artystę lub grupę artystów na podstawie własnego pomysłu. Goście przepisywani są do cel w momencie rezerwacji i nie mają wpływu na to, w której przyjdzie im nocować, tak jak dawniej więźniowie nie mogli wybierać swoich cel.

Hostel Celica

Pierwszą noc spędzamy w celi numer 107, zwaną Celą Rosyjską. Cała lewa ściana została pomalowana niebieską farbą akrylową i ozdobiona wydrapanymi cienkimi kreskami, symbolizującymi znaki wyskrobywane przez więźniów obliczających kolejne dni. Wyposażenie celi jest proste: pod oknem skonstruowano podest, na którym leży materac, a przy nim stoi drewniane krzesło. Drugi materac umieszczono na deskach zamontowanych nad wejściem, do których prowadzi drabina.

Hostel Celica

Na trzy kolejne noce otrzymujemy Celę Słoweńską, numer 117. Jest jeszcze prostsza, niestety brakuje nam tu biurka i krzesła. Jest za to niziutka drewniana ławka i dwa podesty pod sufitem od strony okna i drzwi, pomiędzy którymi znajduje się łuk, wykonany z nadpalonego drewna z jednego z budynków koszar. Cegły tworzące podłogę znalezione zostały na poddaszu więzienia. Wszystkie cele łączy to, że w drzwiach i w dużym oknie znajdują się kraty. Pięć z nich jest oryginalnych, pozostałe to rekonstrukcje. W każdym pokoju wybito dodatkowo małe drugie okno bez krat. Cele nie mają łazienek, na piętrze znajduje się wspólna łazienka dla wszystkich.

Hostel Celica

Jestem zachwycona ideą przekształcenia więzienia w hostel. Pomysł, by każda cela była inna, podoba mi się tak bardzo, że udaje mi się namówić recepcjonistkę, żeby pokazała nam jeszcze trzy inne, akurat niezamieszkane cele. Każda ma swój charakterystyczny styl, łączy jej jedno – prostota. Drugie piętro budynku zajmują tradycyjne pokoje prywatne z łazienkami i wspólna kuchnia. Z kolei na parterze mieszczą się recepcja, restauracja, bar, kawiarenka orientalna i taras. W jednym z zaułków zaaranżowano wystawę poświęconą historii koszar i samego budynku więzienia. Na pierwszym piętrze znajduje się też tak zwane Point of Peace – jedyna cela, w której usunięto kraty w drzwiach i oknie, miejsce dla podróżników poszukujących duchowego wyciszenia. W ścianach znajduje się sześć nisz, pięć z których poświęconych zostało światowym religiom: chrześcijaństwu, islamowi, judaizmowi, buddyzmowi i hinduizmowi. Szósta, pusta nisza jest symbolicznie otwarta na każdą inną religię lub wierzenia. W Celicy nie zabrakło także typowych dla hostelu: pralni, przechowalni bagażu i sejfów, a w całym budynku dostępne jest bezpłatne wifi, choć działa ono raz lepiej raz gorzej.

Hostel Celica

Wdrapuję się po drewnianej drabinie na mój materac, leżący na zamontowanym nad drzwiami celi podeście. Łóżko jest wygodne. Układając się do snu zwracam uwagę na dochodzącą zza ściany muzykę. Nic dziwnego, przecież hostel znajduje się w alternatywnym sercu kulturalnym Lublany, a w weekendy odbywają się tu koncerty i imprezy. Choć nie jest to hałas nieznośny, mi w zaśnięciu przeszkadza nawet najcichszy dźwięk, więc już z przyzwyczajenia zawsze zabieram ze sobą zatyczki do uszu. Tej nocy wkładam je więc i zasypiam jak kamień, z myślą, że choć śpię w dawnej celi, to następnego dnia będę mogła bez przeszkód wyjść na zewnątrz, by pozwiedzać Lublanę!

Cztery noce w celach dawnego więzienia spędziłam na zaproszenie Hostelu Celica. Jeśli również macie ochotę na tego typu nocleg, warto zajrzeć na stronę internetową hostelu!

Lubicie street art i alternatywne miejsca, takie jak Metelkova? W jakim najciekawszym lub najdziwniejszym miejscu zdarzyło się Wam nocować?

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

42 komentarze

  1. Daniel Whaib pisze:

    2 piętro w łóżku 2-piętrowym (3 poziom pod sufitem) w hostelu w Rydze <3 Pokój 24-osobowy...

  2. Klaudia pisze:

    Słowenia jest wysoko na mojej liście podróżniczej, ale zostawiam ją na przyszły rok :) A ja właśnie uwielbiam takie klimaty jak Metelkova i jestem szalenie ciekawa, jak to prezentuje się na żywo :) Pozdrawiam

  3. też spałam w więzieniu, ale w Szwecji. Ale zamiast drzwi-krat, miałam takie pancerne, które z trudem się otwierało :D

  4. Patrycja pisze:

    Uwielbiam streetart i rewitalizowane przestrzenie. Najdziwniejszym miejscem zaadoptowanym do hotelu były spichlerze na duńskim dworku gdzieś na południu Jutlandii. Bardzo interesujące miejsce – Metelkova. Troszeczkę przypomina mi Christianię i multum przedziwnych dzieł sztuki wpsółczesnej, swobodę artystyczną i nietuzinkowy charakter.

  5. Karolina pisze:

    Super miejsce! Sama chętnie zatrzymałabym się w takim hotelu. ‘Najbardziej’ oryginalne miejsce w jakim spałam to japońskie kapsuły, też niezłe przeżycie ?

  6. Na celę więzienną raczej nie zdecydowałabym się… A mój najbardziej “egzotyczny” nocleg to klasa w szkole polskiej w Mejszagole na Litwie. Sam nocleg to może nic nadzwyczajnego, ale gdyby ktoś łazienkę widział! Obecnie szkoła jest już po remoncie i weszła w inny świat :)

  7. Mi też się tam baaardzo podobało ;)

  8. Mój couchsurfing na jachcie w okolicach Bora Bora to jednak się nie umywa do Twojego noclegu :D ależ czad! :)))

  9. Kiedyś byłam na obozie Harry’ego Pottera i spałam w zamku ❤ A obok była knajpa z piwem kremowym (lekka kawa mrożona), fasolkami wszystkich smaków i czekoladowymi żabami. Rewelacja! ;)

  10. Szpak pisze:

    Ale czad! Muszę przyznać że mnie zaintrygowałaś, noc w takim miejscu musi być całkiem ciekawym przeżyciem. :)

  11. Marcin pisze:

    Bardzo popularna zrobiła się koncepcja spania w dawnych więzieniach. To kolejny projekt tego typu, który widzę. Bardzo dobry tekst tak w ogóle, intrygujący!

  12. Pablo pisze:

    Świetny design i nieszablonowe rozwiązania. Podoba mi się :)

  13. Olka pisze:

    Chyba mimo wszystko nie chciałabym nocować w więzieniu. Nawet tak designersko urządzonym, jak to ;)

  14. W tej czystej, białej okej, ale w tych bardzo mocno upstrzonych to sam nie wiem :). Ale tak czy inaczej, pomysł ciekawy – czytam o takich miejscach od dość dawna, ale jakoś nigdy nie miałem okazji, chyba niestety :)

  15. No to fru pisze:

    Uwielbiam hostele, które kryją za sobą pomysł i ciekawą historię. Sama przejeżdżając dziś ulicami Krakowa zastanawiałam się nad tym, który z budynków użyteczności publicznej można przekształcić na fajny hostel. O Montelupich nie pomyślałam a w sumie fajna opcja ;)

    • Ewa pisze:

      Kiedyś traktowałam hotele czy hostele jako wyłacznie miejsce, gdzie śpię i było mi wszystko jedno. Teraz coraz bardziej zwracam uwagę na to, czy mają w sobie cos ciekawego. Nie musi być luksus, ale fajny pomysł działa na plus :)

  16. Nocleg w więzieniu? Oj nie wiem czy zdecydowałabym się na spędzenie nocy w takim miejscu. To jednak trochę straszne jest ;) Ale sam pomysł – super!

  17. Namorzu pisze:

    Super blog. Bardzo ciekawe info można tutaj znaleźć. Pozdrawiam

  18. Wow, uwielbiam takie klimaty. Bardzo ciekawy pomysł i z chęcią wybiorę się tam wybiorę, jeśli będzie okazja. Pozdrawiam

  19. Marek pisze:

    Wow! Czy to przypadkiem nie hostel opisany w książce Stasiuka? Zdaje się, że w “Jadąc do Babadag” o nim pisał :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!